Przypomnijmy: Wilczyński z trybuny sejmowej mówił o tym, że Gęsiarz wybrany we wrześniu na stanowisko wicestarosty, nie chce oddać mandatu miejskiego radnego, choć tych funkcji nie można łączyć, a gdy rada wygasiła mu mandat, odwołał się do sądu. Na naszej antenie Wilczyński zarzucił samorządowcowi z PiS "pazernośc".
- To zwykłe przekłamanie. Nigdy nie miałem wątpliwości, że wraz z objęciem funkcji wicestarosty tracę mandat miejskiego radnego. Miałem jednak wątpliwości, czy uchwała w sprawie wygaszenia mojego mandatu jest prawidłowa i dlatego odwołałem się do sądu, żeby to jednoznacznie stwierdził. Takim potwierdzeniem byłoby oddalenie mojego wniosku - tłumaczy Gęsiarz. - Skąd moje wątpliwości? Rada wyznaczyła mi termin do złożenia wyjaśnień a wygasiła mi mandat, nim ten termin upłynął.
Sprawa jest o tyle skomplikowana, że sąd - z przyczyn formalnych, bo związanych z terminami - odrzucił odwołanie wicestarosty (czyli go nie rozpoznał merytorycznie). Gęsiarz mówi jednak, że temat jest zakończony - gdy decyzja sądu się uprawomocni, będzie już jasne, że uchwała jest prawidłowa i on sam stracił mandat 27 września, gdy wszedł do zarządu powiatu. Zarzuca też Wilczyńskiemu hipokryzję.
- Poseł nie interweniował, gdy skandaliczne rzeczy robił przewodniczący Rady Miejskiej z jego opcji, który - na przykład - nie zwołał nadzwyczajnej sesji, o którą wnioskowaliśmy, choć miał taki obowiązek - mówi Gęsiarz.
Z naszym gościem rozmawialiśmy także o inwestycjach, na które czeka Namysłów, planach budowy obwodnicy, funkcjonowaniu szpitala i politycznych planach PiS związanych z wyborami samorządowymi.