Za prawie 6 tysięcy złotych Urząd Miasta Opola zakupił drona do filmowania. Urzędnicy tłumaczą, że jest to podstawowe narzędzie dla osób, które profesjonalnie zajmują się komunikacją społeczną i nie widzą w tym nic dziwnego.
Tymczasem niektórzy radni dziwią się, że zabrakło pieniędzy na zakup drona antysmogowego. Przypomnijmy, ten miał kosztować 100 tys. złotych.
- Prezydent kupił drona, który tak naprawdę służy do promocji jego własnej osoby – mówi Krzysztof Drynda, szef klubu Razem dla Opola.
- Oczywiste jest, że latający dron służący do promocji jest tańszy od drona antysmogowego, natomiast to nie wynika z jakości urządzenia, tylko z tego że dron antysmogowy jest podobnej klasy do tego z kamerą, tylko on ma podczepioną całą aparaturę techniczną, która służy do analizy pyłów wydobywających się z kominów - mówi Drynda.
- Równie dobrze można pytać, po co urzędnikom telefony komórkowe – odpiera Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Opola.
- Jeśli chodzi o dron to robienia zdjęć jest to relatywnie tanie narzędzie, natomiast dron antysmogowy, o ile mi wiadomo, to drogie, specjalistyczne narzędzie. Potrzebowalibyśmy tutaj 100 tysięcy złotych, do tego musieli by być zatrudnieni i przeszkoleni strażnicy miejscy, którzy mieliby go obsługiwać. Skali tych dwóch zadań nie da się porównać - mówi rzecznik.
Przypomnijmy, pieniądze na zakup drona antysmogowego miały pochodzić z korekty budżetu Opola. Tymczasem w maju Regionalna Izba Obrachunkowa uznała, że uchwała przegłosowana przez radnych, która miała zatwierdzać zakup drona, narusza ustawę o samorządzie gminnym i finansach publicznych.