Radni powiatowi nie zgodzili się, aby starosta zarabiał mniej. Na dzisiejszym spotkaniu samorządowców nie podjęto stosownej uchwały w tej sprawie. Opozycja, która wstrzymała się od głosu uważa, że to bunt radnych PiS przeciwko ustaleniom rządowym. Wczoraj podobnie zachowali się radni w Kędzierzynie-Koźlu.
Wicestarosta brzeski Jan Golonka liczył się z tym, że jego pensja zostanie obniżona. W trakcie rozmowy z naszym reporterem dodał, że nikt z góry nie powinien decydować o tym, ile zarabia się w samorządzie.
- Ja osobiście z tym problemu nie mam, decyzję podejmuje rada. Uważam, że nie powinien nikt z zewnątrz decydować o tym, ile my w samorządach powinni zarabiać wójtowie, burmistrzowie, czy starostowie.
Zdaniem Golonki już niebawem zacznie brakować chętnych do objęcia tak ważnych stanowisk w samorządach, bo ze wstępnych wyliczeń wynika, że sekretarz, czy skarbnik będą zarabiać niemal identycznie, jak wójt, burmistrz, czy starosta.
Radny opozycji Jacek Niesłuchowski z PO mówi o buncie radnych z PiS.
- Wielka hipokryzja. Widać, że chodzi o napełnianie kieszeni ich działaczom. Widać, że centrala z Nowogrodzkiej jedno, a radni powiatowi drugie. My nie wzięliśmy udziału w głosowaniu – dodaje Niesłuchowski.
Co ciekawe, na dzisiejszej sesji rady miasta obniżono pensję burmistrzowi Brzegu. Jerzy Wrębiak miesięcznie będzie zarabiał o około 2 tysiące złotych mniej. Sam zainteresowany problemu nie widzi.
- Ta ustawa pokazuje, że pieniądz nie jest taki ważny, jak to, ile można zrobić dla lokalnej społeczności. Czy mam z tym problem, że zarobię mniej? Absolutnie – kwituje burmistrz Brzegu.
Na razie nie wiadomo, czy starosta brzeski będzie nadal zarabiał tak samo. Maciej Stefański był dziś nieobecny na sesji. Do sprawy będziemy wracać.