Tomasz Trzaska (Kukiz’15) stwierdził, że konferencja pokazała, jak traktują nas nasi sojusznicy. „Amerykanie szerzą nieprawdę mówić o mieniu pożydowskim” – tak przedstawiciel Kukiz’15 skomentował wypowiedź sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo, który podczas konferencji prasowej z szefem polskiego MSZ namawiał „polskich kolegów do pójścia naprzód w sprawie kompleksowej restytucji prywatnej własności".
Przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, europoseł Sławomir Kłosowski stwierdził, że nie lekceważy „nieszczęsnych słów” wypowiedzianych przez amerykańską dziennikarkę A. Mitchell, która relacjonując wizytę wiceprezydenta Pence'a, powiedziała o „polskim i nazistowskim reżimie”. „To – jak stwierdził europoseł – jest jednak epizod. Natomiast trzeba powiedzieć, że konferencja jest wielkim sukcesem dyplomatycznym Polski. To sukces i prestiż”.
Odmienną ocenę zaprezentował poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Kostuś, który stwierdził, że zamiarem organizatorów było wzmocnienie prestiżu Polski, naszej pozycji międzynarodowej, ale skutek jest „zupełnie odwrotny”. Według przedstawiciela PO konferencja „obniżyła wizerunkowy prestiż naszego kraju i nasze bezpieczeństwo”. Poseł zwrócił uwagę na „skandaliczne wypowiedzi zaproszonych gości”, a także odnotował „wyraźnie ujemny bilans relacji polsko-amerykańskich”.
Do słów posła opozycji odniosła się Małgorzata Wilkos (Solidarna Polska), zauważając, że „politycy PO zawsze mają problem, gdy państwo polskie aspiruje – i to skutecznie aspiruje – do zajmowania w świecie wyższej pozycji, niż to wynika z miejsca przypisanego Polsce przez Platformę: piąty, szósty, siódmy szereg”. Radna dodała, że „polskie zaangażowanie w politykę międzynarodową nie tylko w naszym regionie jest dowodem na to, że stajemy się państwem pierwszej ligi światowej”.
Piotr Piaseczny (Nowoczesna) ripostował, że „nie można wbijać ludziom do głów, iż Polska będzie kreowała politykę światową. To jest zabójcze dla naszego poczucia własnej wartości. Po takich wydarzeniach, jak ta konferencja jesteśmy albo śmieszni albo upokorzeni. Jesteśmy krajem ważnym w regionie i powinniśmy kreować politykę zagraniczną opartą o nasze relacje sąsiedzkie”.
Reprezentujący Porozumienie Piotr Pancześnik odnotował, że „w mediach mówi się już o procesie warszawskim, a więc konferencja ma znaczenie na arenie międzynarodowej. Jako niestały członek rady Bezpieczeństwa ONZ jesteśmy predestynowani do tego, by organizować takie wydarzenia. Z tej konferencji niewątpliwie jest więcej korzyści niż strat”.
Jan Krzesiński z PSL wskazał na główne pozytywy i słabości zakończonej konferencji. Przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego pozytywnie ocenił fakt organizacji konferencji w Warszawie, a także fakt, że „premier Izraela siadł do stołu z państwami arabskimi i to stało się w Warszawie”. W ocenie Jana Krzesińskiego zabrakło jednak rozmowy rządu z opozycją, a także z głównymi graczami UE na temat tej konferencji przed jej rozpoczęciem.
Ryszard Galla (Mniejszość Niemiecka) stwierdził, że „jeśli my dziś dyskutujemy więcej na temat wpadek przedstawicieli USA czy Izraela, to świadczy to o tym, iż niewiele po tym szczycie zostało. W debacie nie przedstawiono żadnych planów dotyczących polityki bliskowschodniej na najbliższe lata, a miał taki punkt być. Jeśli mamy uważać, że organizacja takiego szczytu plasuje nasze państwo w lidze światowej, to jesteśmy w błędzie”.
Goście Niedzielnej Loży Radiowej skomentowali także decyzję SLD dotyczącą startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego w ramach Koalicji Europejskiej.