Przede wszystkim okazało się, że samo określenie „cud nad Wisłą”, bezrefleksyjnie powtarzane przez Polaków, było mocno nacechowane politycznie. Wymyślone przez Stanisława Strońskiego, endeckiego publicystę, miało deprecjonować zasługi Józefa Piłsudskiego i pokazywać zwycięstwo nad bolszewikami nie jako triumf jego strategii, ale dzieło Opatrzności. Choć, jak podkreślał Białokur, religijność Polaków miało ogromne znaczenie w patriotycznym zrywie, który był odpowiedzią – i tu uwaga – nie tyle na ofensywę, co na kontrofensywę bolszewików. Bo zaatakowali Polacy, chcąc doprowadzić do utworzenia niezależnej Ukrainy atamana Petlury, która miała być częścią federacyjnego geopolitycznego projektu Piłsudskiego.
Dyskutowano także o tym, kto jest autorem zwycięstwa. Naczelnik? Szef sztabu gen. Tadeusz Rozwadowski? Szef francuskiej misji Maxim Weygand? Tu nasi goście nie mieli wątpliwości: strategia jest zawsze dziełem zbiorowym, ale chwała zwycięstwa lub niesława klęski zawsze spadają na wodza naczelnego.
Padło też pytanie, czy Sowieci naprawdę chcieli via Warszawa zanieść płomień rewolucji do Niemiec. Dowodów w postaci dokumentów nie ma, ale ideologiczne zacietrzewienie bolszewików, wierzących wówczas w trockistowską ideę ogólnoświatowej rewolucji, karze w to wierzyć. Prawdą jest i to, że Polakom pomógł… Stalin, który w ramach wewnątrzpartyjnych rozgrywek nie wykonał rozkazu Kamieniewa i nie wysłał posiłków Tuchaczewskiemu.
Polakom nie pomagali za to za bardzo zachodni alianci, bo - sparaliżowani przez związki zawodowe, lewicowe partie i brak wiedzy o prawdziwym obliczu komunizmu - nie kwapili się do militarnego wsparcia. Wyjątkiem byli Węgrzy, którzy na własnej skórze poczuli wcześniej rządy bolszewików.
Poruszyliśmy też tematy drażliwe, które podniósł w debacie publicznej Piotr Zychowicz, zarzucając Piłsudskiemu, że nie pomógł Białej Rosji w dobiciu komuny a potem przystał na niekorzystny traktat ryski. Nasi goście byli zgodni: za brak współpracy odpowiadali bardziej liderzy białogwardzistów, Denikin i Wrangel, którzy w imię imperialnej Rosji nie chcieli się zgodzić na niepodległą Polskę w granicach sprzed rozbiorów, co dla Piłsudskiego było nie do przyjęcia. Co do traktatu ryskiego, to – i tu też opinia naszych ekspertów była raczej zgodna – mógł być korzystniejszy i nie zostawiać po sowieckiej stronie ziem zamieszkanych przez naszych rodaków. Zwyciężyła jednak endecka koncepcja, że nie należy sięgać po ziemie zamieszkane przez tak liczne rzesze mniejszości narodowych, że nie da się ich zasymilować.
Gośćmi Marka Świercza byli: Marek Białokur i Arkadiusz Karbowiak.