Wojewoda Sławomir Kłosowski (PiS) zwracał uwagę, że samodzielność Opolszczyzny jest wspólną zasługą jej mieszkańców, którzy w sprawie przyszłości regionu potrafili mówić jednym głosem. Polityk dodał, że rolę własnego województwa widać zwłaszcza, gdy spojrzy się na inne ośrodki, które ten status utraciły.
- Zasługą wszystkich mieszkańców województwa opolskiego, jak jeden mąż, było to, że to województwo mamy. Że ono uzyskało swoje miejsce ponad te 12 postanowionych wówczas. Cieszymy się z tego, że jesteśmy samodzielnym województwem, bo tak patrząc na sytuację różnych innych miast, które były kiedyś stolicami województw, aspirowały w tym ważnym czasie do roli miast wojewódzkich, a nimi nie zostały, to widać, że na pewno nie jest to dla nich ułatwienie - powiedział.
Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński wspominał, że województwo przetrwało między innymi dlatego, że ówczesny wojewoda Ryszard Zembaczyński nie pogodził się z decyzją swoich politycznych zwierzchników. Parlamentarzysta powiedział, że dziś w społeczeństwie wciąż widać zaangażowanie w obronę niektórych ideałów.
- To dzisiaj wraca, jako takie wspomnienie podbite przez wydarzenia z 4 czerwca. Ten wielki protest, ten wielki marsz opozycji w Warszawie właściwie przywiódł mi wspomnienia z tamtego czasu. Wtedy też społeczeństwo Opolszczyzny walczyło o ważne racje, walczyło o swoją tożsamość, o pewną sprawiedliwość - mówił.
Zdaniem Justyny Zielińskiej z Partii Republikańskiej, mieszkańcy dobrze wykorzystali szansę, którą daje posiadanie własnego województwa. Jak jednak dodała, problemem, którego do tej pory nie udało się rozwiązać w całości jest zróżnicowanie tempa rozwoju jego poszczególnych części.
- Do tej pory, nawet dzisiaj, jadąc tutaj do studia, te różnice w traktowaniu na przykład poszczególnych powiatów są widoczne. Ja się osobiście bardzo cieszę, że to województwo opolskie udało się uratować, nie boję się o przyszłość województwa opolskiego. Myślę, że mieszkańcy są bardzo zadowoleni. Mamy różne urzędy, które są bliżej obywatela. W małym województwie też jest łatwiej dysponować różnymi środkami - wskazywała.
Poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Kostuś także podkreślał, że ważną rolę w obronie województwa odegrała jedność wśród mieszkańców. Jak zauważał, Opolszczyzna jest regionem, który stwarza dobre warunki do rozwoju, choć nie oznacza to, że jest to województwo wolne od problemów.
- Opolszczyzna to wspaniałe miejsce do zamieszkania, do pracy, do inwestowania, do wypoczynku. Jestem absolutnie przekonany, że tę szansę z 1998 roku dobrze wykorzystaliśmy. Oczywiście przed nami wiele zagrożeń, wiele "pól minowych", które musimy przejść. Bardzo ważne są niebezpieczeństwa i te wyzwania, z którymi sobie nie do końca radzimy, czyli depopulacja - podkreślał.
Marko Markowski z Prawa i Sprawiedliwości zgadzał się, że regionowi udało się wykorzystać szanse wynikające z niezależności. W jego opinii dobrze widać to w małych miastach.
- Udało się wykorzystać posiadanie własnego województwa. Najmniejszego w Polsce, ale mimo wszystko własnego województwa. Gdy się chociażby pojedzie na Dolny Śląsk, czy na Śląsk, to można tam jak w soczewce zobaczyć, jak duże aglomeracje miejskie typu Wrocław czy Katowice były doinwestowane i absorbowały te wszystkie duże inwestycje, a w niektórych małych miasteczkach na Dolnym Śląsku wygląda tak, jakby tam czas się zatrzymał krótko po II wojnie światowej - mówił.
Piotr Woźniak z Nowej Lewicy podkreślał rolę, jaką w utrzymaniu województwa opolskiego odegrało zjednoczone społeczeństwo, a także były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
- W obliczu reformy zaproponowanej przez Jerzego Buzka powiedział "Nie" takiemu rozwiązaniu i pamiętam kilka rozmów na ten temat, w których jasno jest wskazane, jaka była rola ówczesnego prezydenta. Za to również należą mu się podziękowania. Szczególne podziękowania należą się jednak opolskiemu społeczeństwu. Z pewnym smutkiem mówię, że taka atmosfera później już się nie powtórzyła - dodał.
Przemysław Tetłak z Suwerennej Polski przekonywał, że bez własnego województwa, dzisiejsza Opolszczyzna wyglądałaby zupełnie inaczej, niż obecnie.
- Obrona województwa to niewątpliwie ogromny sukces opolan i dowód na to, że zgoda buduje. Bilans zysków i strat jest taki, że na pewno udało się zrobić dużo dobrego, natomiast mam nieodparte wrażenie, że można było jednak zrobić trochę więcej, szczególnie chodzi mi tutaj o okres rządów Platformy Obywatelskiej, kiedy obserwowaliśmy niemalże całkowitą stagnację inwestycyjną - przekonywał.
Stanisław Rakoczy z Polskiego Stronnictwa Ludowego opowiadał o swoich kontaktach z politykami spoza regionu. Także z ich opinii wynika, że Opolszczyzna jest województwem, które skutecznie zainwestowało w swój rozwój.
- Pamiętam taką rzecz, byliśmy kilkukrotnie w sejmie na spotkaniu z komisją samorządu bodajże i tam różne argumenty padały. Przypominam sobie, ze któryś z posłów spoza Opolszczyzny powiedział, że jak się wjeżdża na Opolszczyznę to nie potrzebne by były tablice z napisem "opolskie", bo wiadomo, że wjeżdża się w tereny, gdzie jest inaczej, gdzie jest ładniej, gdzie są piękne wsie, gdzie jest porządek - wspominał.
W programie zastanawiano się także, czy opolskie samorządy mają właściwą wizję działań zapobiegających wyludnianiu się regionu. W trakcie dyskusji poruszono również powracającą co jakiś czas kwestię reaktywacji województwa częstochowskiego i związane z nią obawy, że odbędzie się to kosztem części naszego regionu.