– To nie jest kara za żaden wyrok TSUE, tylko jedna pani sędzia wydała dwa zabezpieczenia i nie ma to nic wspólnego z prawem. Artykuł 260 o działalności TSUE nic nie mówi o karach pieniężnych w przypadku zabezpieczeń. Nie ma wyroku TSUE. Problem dotyczy przemian energetycznych, które odbywają się w Europie i to jest problem czysto polityczny. Przemiany wymagają dużych nakładów pieniężnych i każde państwo będzie dbało o swój interes. Polska też o swój interes musi dbać – mówił Jan Chabraszewski z PiS.
– Ten spór dewastuje naszą pozycję w Unii, niszczy dyplomację i będzie miał poważne następstwa dla Polski. Mówię o gigantycznych karach i odszkodowaniach, które TSUE zarządził na rzecz Republiki Czeskiej. Jestem zwolennikiem zamknięcia kopalni i elektrowni Turów, ale pod warunkiem że Unia Europejska zagwarantuje nam 8 proc. produkcji prądu i dostarczy nam go nieodpłatnie, a po drugie zapewni ciągłość (pracy przyp. red.) pracownikom zatrudnionym w kopalni i elektrowni – powiedział Tomasz Kostuś, poseł Koalicji Obywatelskiej. – Ciężar kar powinni ponosić ci którzy nieudolnie prowadzili negocjacje – dodał.
– To nie jest duży spór pomiędzy Polską i Czechami. Wczoraj widziałem wywiad z czeskim dziennikarzem, który mówił, że to jest spór na tle województw. Jeśli nie zgadzamy się z tą karą, to chyba znajdą się fachowcy w UE, którzy powołają jakiś zespół i się dowiemy kto jest winny. Wszyscy wiemy, że takie zakłady po obu stronach granicy powodują pewien dyskomfort dla wszystkich mieszkańców. Musimy pogodzić się z tym, że w najbliższym czasie musimy odchodzić od węgla i to jest wyzwanie. A po co mój premier występuje i mówi, że temat jest załatwiony, a obok stoi premier Czech i mówi, że nie jest. Komu to jest potrzebne? Teraz dostaliśmy karę i trzeba coś zrobić. Myślę, że jakby marszałek z dolnośląskiego i hetman z Czech się spotkali to temat byłby dawno załatwiony – mówił Józef Swaczyna z Mniejszości Niemieckiej.
– Nie powinniśmy płacić tej kary – powiedział Przemysław Tetłak z Solidarnej Polski. – Mamy do czynienia z arbitralną, jednoosobową decyzją sędzi, która jeszcze niedawno była w Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska i płaciła darowizny na rzecz partii. Polski wniosek o poszerzenie składu sędziowskiego został odrzucony, wniosek o wysłuchanie ustne również. Przytoczę dwa zdania z ciekawego artykułu Deutsche Welle, który mówi o tym, że „ogłoszone przez premiera uzgodnienia praktycznie pokrywają się z tym czego ponad 3 miesiące temu domagał się ówczesny czeski minister spraw zagranicznych podczas wizyty ostatniej szansy 12 lutego w Warszawie”. Obserwujemy eskalację żądań strony czeskiej, to przedwyborcza gra, powinniśmy przeciągnąć negocjacje do czasu wyłonienia nowego czeskiego parlamentu – mówił przedstawiciel Solidarnej Polski.
– Jeśli ktoś robi inwestycję, która mi szkodzi to wołam sąsiada „do płota” i dyskutujemy. Jeśli on uznaje moje racje i widzi, że robi mi szkodę, to zastanawiamy się jak ten problem rozwiązać. Jeśli jednak jest arogancki i nieprofesjonalny, dominuje u niego pycha, to idzie się do sądu. Tak też robi się to w UE, w ekskluzywnym, demokratycznym klubie, którego zazdrości nam świat. Takie jest cywilizowane rozwiązanie problemu. Przedkładając na politykę zagraniczną, dlaczego od roku nie ma ambasadora polskiego w Czechach, kto ma wspierać te procesy negocjacyjne? – mówił Krzysztof Pieroń z PSL-Koalicji Polskiej.
– Co jest polskim interesem? Reprezentowanie potężnych krajów, które stoją dzisiaj za instytucjami UE? Naszym interesem jest dbanie o politykę energetyczną. Jesteśmy państwem suwerennym. Dzisiaj grożą nam pałeczką Czesi, jutro będzie nam groził Łukaszenko i będzie kierował skargi na TSUE, z pytaniem dlaczego Polacy zamykają granicę? Każdy kto chce podnieść rękę na Polskę, bez względu którym sąsiadem jest, jest wspierany przez instytucje UE, po to żeby walić w Polskę – powiedział Aleksander Bugla z PiS.
– Kwestią było to jak łagodzić skutki wydobycia w Turowie. Jak popatrzymy na mapę, to to jest mały kawałek Polski, gdzie z jednej strony graniczymy z Czechami i Niemcami. Nie ma więc możliwości łagodzenia tych skutków bez rozmowy z sąsiadami. Z małego problemu zrobił się problem rangi ogólnoeuropejskiej i wielopoziomowej. Na początku października są wybory w Czechach i teraz to urosło na tyle, że premier Babisz może nie być skłonny do dyskusji z uwagi na użytek polityki wewnętrznej, a jak przegra to do władzy dostanie się druga strona sceny politycznej w Czechach, która jest jeszcze bardziej „pro eko” i konflikt się zaostrzy. Jesteśmy między młotem a kowadłem, czyli kwestią zamknięcia kopalni a płaceniem kar, a nikt tego nie chce. To pokazuje nieudolność tego rządu – mówił Szymon Godyla z Nowoczesnej.