Nasz gość wspomina, że nie brakowało polityków (już za rządów SLD), którym zależało na wzmocnieniu służby celnej, wyposażeniu jej w narzędzia pozwalające na skuteczne zwalczanie patologii vatowskich. Szybko okazywało się jednak, że brakuje politycznej woli, by takie nowelizacje wdrożyć w życie. Podobnie było za rządów PO. Gdy związkowcy interweniowali, także w kancelarii prezesa rady Ministrów, okazywało się, że zaczynają być postrzegani jako ci, którzy działają na szkodę wizerunku własnej służby. Siwy przekonał się o tym na własnej skórze, został usunięty ze służby (teraz jest na etacie związkowym) a teraz nie dostał oferty podjęcia pracy w tworzonej administracji karno-skarbowej.
- Sprawa jest w sądzie - mówi.
Siwy wspomina, że po zeznaniach przed komisją vatowską otrzymywał sygnały, że powinien na siebie uważać. Wystąpił o ochronę, czeka na odpowiedź MSWiA.
- Ale ja się nie boję, cały czas działam na rzecz poprawy sytuacji, mówimy przecież o skuteczności prawa i publicznych pieniądzach - deklaruje.
Jeśli coś go irytuje, to fakt, że - mimo starań obecnego rządu - nadal dużo do powiedzenia mają ci urzędnicy, którzy od lat zajmowali się sypaniem piasku w tryby i utrudnianiem celnikom pracy.