Siemoniak, który jako wiceszef MSWIA zajmował się mniejszością niemiecką, przyjechał do Opola na debatę na temat sytuacji politycznej w Niemczech po wyborach do Bundestagu. Jak stwierdził, chciał się spotkać z Christophem Bergnerem, z którym współpracował w ramach tak zwanego polsko-niemieckiego okrągłego stołu, skupiającego nie tylko przedstawicieli obu rządów, ale także Niemców żyjących w Polsce i Polaków w Niemczech.
Jak przekonuje Siemoniak, podnoszony często postulat, że należy niemieckiej Polonii nadać status mniejszości narodowej, nie jest prosty do realizacji, bo choć za Odrą żyje od miliona do dwóch milionów osób o polskich korzeniach, to tylko część z nich to potomkowie tej Polonii, której można by, zgodnie z niemieckim prawem, nadać taki status.
- W mojej ocenie ważniejsze są konkretne inicjatywy, na przykład na rzecz poszerzenia oferty edukacyjnej dla Polaków w Niemczech - twierdzi.
Z Siemoniakiem rozmawialiśmy także o wysokich notowaniach prawicowego rządu (w jego ocenie - chwilowych) oraz stosunku do uchodźców.
- To Jarosław Kaczyński zrobił z nich polityczny straszak, który niepotrzebnie wprowadził do debaty politycznej - mówi wicelider PO. - My nadal uważamy, że uchodźcom, w odróżnieniu od imigrantów zarobkowych, należy się nasza pomoc a warunki wynegocjowane z unią w 2015 roku były dobre.