Pro Futura jest instytucją non profit, którą finansuje polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz ze strony niemieckiej Instytut spraw Międzynarodowych ze Stuttgartu.
- Do tej pory MSWiA przekazywało nam pieniądze za pośrednictwem Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce (VdG), ale teraz uznało, że to niewłaściwa forma. Dlatego wniosek o pieniądze na drugie półrocze złożyła już sama spółka. Jak to będzie wyglądało w przyszłości, jeszcze nie wiemy - mówi Donath-Kasiura.
Naszego gościa pytaliśmy o to, czy zagłosuje w wyborach do Bundestagu. Okazało się, że to nie jest pewne - wszystko zależy od tego, czy gmina, do której zwróciła się Donath-Kasiura, wyrazi na to zgodę. By członek mniejszości niemieckiej w Polsce mógł oddać głos, wybrana niemiecka gmina musi uznać, że jest z nią dostatecznie silnie związany (chyba, że mieszkał w Niemczech trzy miesiące i był w konkretnej gminie zameldowany).
- Ja nie jestem w takiej sytuacji, więc wystąpiłam do władz partnerskiego miasta Krapkowic, mojego rodzinnego miasta - mówi Donath-Kasiura. - Cztery lata temu było dużo przypadków odmów, co zniechęciło naszych członków do udziału w wyborach.
Z naszym gościem rozmawialiśmy też o tym, czy TSKN nie obawia się, że ustawa wymierzona w poradzieckie pomniki nie uderzy rykoszetem w pomniki żołnierzy niemieckich z czasów II wojny światowej. Zdaniem Donath-Kasiury, trudno dziś przewidzieć, jak uchwalone niedawno przepisy będą interpretowane.