Nasz gość przyznaje jednak, że z prawnego punktu widzenia jest tu pewna niekonsekwencja. Wiadomo, że rząd decyduje o zmianach granic samorządów, ale nie ma przepisów, które jednoznacznie regulowałyby kwestie majątkowe pojawiające się przy takich korektach. Na zdrowy rozum - zdaniem Pietruchy - wychodziłoby na to, że majątek publiczny powinien zmienić właściciela automatycznie. Tym bardziej, że w grę wchodzi w dużej mierze dawny majątek państwowy, który po odtworzeniu samorządów został na ich rzecz skomunalizowany. Tymczasem z automatu na własność nowego samorządowego właściciela przechodzą tylko drogi.
Pietrucha mówi, że rozmowy z podopolskimi gminami - w sprawie majątku publicznego, ale także pomocy finansowej Opola dla objętych projektem Dużego Opola gmin - trwają cały czas. Wiele spraw udało się załatwić pozytywnie. Dzięki temu, że opolski WiK porozumiał się ze spółkami w Dobrzeniu Wielkim i Prószkowie w sprawie dopłat do eksploatacji sieci, byli mieszkańcy tych gmin nie płacą dziś horrendalnych rachunków za wodę i ścieki.
- O czym jeszcze musimy rozmawiać? O szkołach, przedszkolach, lokalach użytkowych, bibliotekach, remizach, wszystkich tych obiektach, które pełnią zadania publiczne - mówi nasz gość. - Ostatecznie to rząd może podjąć decyzję o ich przekazaniu, ale liczymy na to, że uda nam się porozumieć, liczymy też na realizację wspólnych projektów.
Zapytany o to, czy Opole myśli o kolejnych korektach granic, Pietrucha stwierdził, że na pewno do końca tej kadencji takich inicjatyw nie będzie.
- Proces integracji nowych części Opola jest bardzo pracochłonny - tłumaczy.