Z trójką radnych reprezentujących różne ugrupowania rozmawialiśmy o przyszłości festiwalu. Zdaniem Kaweckiej, jest ona niepewna. Radna PO przypomniała, że rozmowy z TVP nigdy nie były proste, ale za rządów PO festiwal zawsze się odbywał.
- Umowy były podpisywane w styczniu, a teraz podpisano umowę 28 kwietnia. Dlaczego? - pytała, dodając, że Arkadiusz Wiśniewski rozmawiał z TVP jednoosobowo.
Sowada bronił prezydenta, przekonując, że takie biznesowe rozmowy zawsze prowadzi się, zachowując konieczną dyskrecję, przypomniał też, że każdy może do umowy zajrzeć.
- Ta umowa została złamana przez TVP, bo z udziału zrezygnowali zapisani w niej artyści, zrezygnował prowadzący, reżyser. Co tu jeszcze sprawdzać? - mówił Sowada, krytycznie odnosząc się do pomysłu PiS, by przebieg negocjacji zbadała specjalna komisja.
Zdaniem Kawy, rozmowy o tak wielkiej imprezie na pewno były jakoś dokumentowane i te dokumentu powinny zostać zbadane. Radny PiS postawił też tezę, że zrywając umowę z TVP Wiśniewski mógł chcieć zdystansować się od prawicowego zaplecza, "dokonać zmiany paradygmatu politycznego w Opolu".
- Pytanie tylko, jakim kosztem - dodał Kawa.