Nasz gość wspomina, że naczelnikiem został jako 31-latek w 1982 roku, czyli w niełatwych czasach stanu wojennego. Mówi jednak, że wbrew potocznej opinii o tamtych czasach naczelnik mógł jednak samodzielnie sporo zwojować.
- Przede wszystkim zbudowałem zespół ludzi, z którymi stworzyliśmy wizję rozwoju gminy - mówi Martyna. - Nie było wodociągów, nie było mieszkań, o to wszystko trzeba było zadbać. Założyliśmy spółdzielnię mieszkaniową, powołaliśmy do życia Zakład Gospodarki Komunalnej, który do dziś dobrze sobie radzi.
Kolejnym przełomowym momentem było ustanowienie gminy w nowym kształcie, po wchłonięciu dwóch sąsiednich. Trzeba było, jak wspomina Martyna, zadbać o integrację, poradzić sobie z lokalnymi animozjami.
- A potem postanowiliśmy zostać miastem. I rząd na naszym przypadku opracowywał stosowne przepisy dopasowane do nowego samorządowego prawa. Działałem razem z przewodniczącym rady Tadeuszem Nowackim, bardzo pomógł wicepremier Paweł Łączkowski - opowiada Martyna.
Naszego gościa zapytaliśmy także o to, czy miał w swojej karierze rywali z prawdziwego zdarzenia. Jak się okazało, miał, były wybory, które wygrał trzema głosami.