Nasz gość mówi, że w przypadku Brzegu niebezpieczeństwo katastrofy ekologicznej jest raczej potencjalne, bo wszystkie znalezione zbiorki (trzech rodzajów) są szczelne. Gdyby jednak nie zostały znalezione, to po jakimś czasie metalowe beczki mogłyby skorodować i się rozszczelnić.
Do takiego rozszczelnienia doszło w Gościęcinie w gminie Pawłowiczki, gdzie w listopadzie zeszłego roku wykryto na terenie jednego z gospodarstw około 70 tysiąclitrowych pojemników z fenolem. Dwa z nich w czasie transportu uległy uszkodzeniu i konieczna była interwencja strażaków, bo fenol wylał się na wybetonowane podwórze.
Proceder, jak tłumaczy Gaworski, polega na tym, że specjalistyczna firma, wyposażona we wszystkie zezwolenia, odbiera od producenta odpady i ma obowiązek zadbać o ich utylizację. Dostaje mniej więcej 900 złotych od tony, co powinno wystarczyć na załadunek, transport, utylizację i zapewnić jej jeszcze zysk.
- Łatwo policzyć, że jeśli taka firma gdzieś odpady schowa, zamiast je zutylizować, nieźle na tym zarabia - tłumaczy. - Trudno powiedzieć, jaka jest skala tego procederu, znaleźliśmy do tej pory dwa takie magazyny, ale może być ich więcej.