Nasz gość tłumaczył, że pojawienie się u nas tego rodzaju egzotycznych chorób to klasyczny efekt globalizacji. Innym przypadkiem jest afrykański pomór świń.
- Tu groźna może być zwykła kanapka z salami, której resztkę wyrzucimy z samochodu na pobocze. Zje ją dzik, zachoruje i może się okazać rozsadnikiem zarazy - twierdził Bortnik.
W przypadku grypy ptaków wirus trafił na Opolszczyznę z północy, za sprawą migrujących z Syberii ptaków. W Przewozie w gminie Cisek w grę mogły wchodzić ptaki wodne, które zatrzymały się w korycie Odry.
- W takich sytuacjach powiatowy inspektor weterynarii jest jak szeryf, który pilnuje bezpieczeństwa. Ale hodowcy mają świadomość zagrożenia i słuchają zaleceń - wyjaśnił Bortnik.
Rzecz jest o tyle istotna, że Opolszczyzna drobiem stoi i rozprzestrzenienie się zarazy mogłoby mieć poważne skutki gospodarcze.