Dr Berlińska jest wśród tych pracowników Instytutu Śląskiego, którzy na zlecenie opolskiego ratusza będą badali opinie mieszkańców podopolskich gmin na temat planów włodarzy Opola. Plan jest ambitny: ankieterzy mają dotrzeć do 360 mieszkańców sołectw objętych planami przyłączenia do Opola i do 150 mieszkańców tych części pięciu zainteresowanych gmin, które nie będą inkorporowane.
- Badamy między innymi ich oczekiwania i potrzeby, żeby władze Opola wiedziały, na czym powinny się skupić - tłumaczy Berlińska. - Opinia tych mieszkańców, którzy nie są objęci planami Opola, tez jest ważna, bo ewentualna realizacja tego projektu oznacza zmiany także dla nich. W przypadku Dobrzenia mamy do czynienia z sytuacją, w której po przyłączeniu do Opola pięciu sołectw w gminie Dobrzeń zostaną tylko trzy.
Naukowcy już analizują debatę, która toczy się w mediach i Internecie. Nasz gość mówi, że na razie dominuje głos przeciwników planów Opola. Mówią o "skoku na kasę". "zamachu na samorządność" i o tym, że problemy, które podnosi prezydent Wiśniewski, spokojnie można by rozwiązać w ramach Aglomeracji Opolskiej.
Zdaniem Berlińskiej, protesty mieszkańców podopolskich gmin przypominają czas obrony Opolszczyzny w 1998 roku. Nie zgadza się także z zarzutami, że są to działania niespontaniczne a jedynie inspirowane przez lokalnych samorządowców broniących swoich stołków.
- Rozmawiałem z uczestnikami piątkowego protestu w Opolu. Mimo kiepskiej pogody protestujących nie brakowało - mówi nasz gość.