Za odwołaniem Gabora było 90 procent uczestników wiejskiego zebrania, choć jeszcze kilka miesięcy temu bez trudu wygrał wybory. Zaufanie, jakim cieszył się od 12 lat, utracił praktycznie z dnia na dzień. Teraz czuje się fizycznie zagrożony, bo na portalach społecznościowych pojawiają się wpisy, które odbiera jako groźby karalne. Jego autorzy wpisów obciążają winą za ewentualne przyłączenie Brzezia do Opola, w przypadku prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego jest jeszcze groźniej - ktoś sugeruje, by z Arkadiuszem zrobić to, co zrobiono z Dieterem, bo to "najprostsze i najtańsze rozwiązanie". Przypomnijmy: Dieter Przewdzing, burmistrz Zdzieszowic, został brutalnie zamordowany dwa lata temu, sprawcy do dziś nie odnaleziono.
- Do tego dochodzą plotki, że ktoś może mi dom podpalić albo ospreyować, słyszę też o przebijaniu kół w samochodzie. Mieszkam z córką, jak się tu nie martwic? - pyta retorycznie Gabor.
Nasz gość tłumaczy także, że ma na koncie pracę dyplomową na temat industrializacji obszarów wiejskich i do tematu powiększenia Opola podszedł naukowo.
- Brzezie jest zaniedbane, nie ma kursów autobusowych, nie ma tu gimbusa, nie ma przyłącza do sieci ciepłowniczej - wylicza. - Jako sołectwo mamy 12 - 13 tysięcy złotych rocznie, jako rada dzielnicy mielibyśmy 100 tysięcy na inwestycje i do 40 tysięcy na działalność w rodzaju organizowania festynów.
Gabor apeluje o to, by stonować emocje i usiąść do poważnej rozmowy na temat przyszłości Opola i Opolszczyzny. Bo Opole ma dziś poniżej 120 tysięcy mieszkańców a aspirująca do własnego województwa Częstochowa - 230 tysięcy.