Gorączka w następne dni nie była zbyt wysoka, ale ustabilizowana. Pacjentka twierdzi, że nie miała kataru, ale kaszlała. Lekarz pierwszego kontaktu przepisał jej antybiotyk, który brała osiem dni.
– Nic mi to nie pomagało, cały czas słabłam – podkreślił nasz gość. – Czułam, że po prostu życie ze mnie ucieka – dodała.
Po dziesięciu dniach bezskutecznego leczenia przyjęto ją do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Dopiero po prześwietleniu płuc i kilku testach na koronawirusa okazało się, że jest chora na zapalenie płuc wywołane przez COVID-19. Wreszcie trafiła do szpitala monoprofilowego w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie ją ostatecznie po 3 tygodniach wyleczono.
– Nikt z mojej rodziny nie był za granicą, z nikim zakażonym się nie spotykałam. Nie mam pojęcia gdzie mogłam go złapać – zastrzegła Irena Wierna, która przyznaje, że przeanalizowała każdą minutę życia bezpośrednio przed zachorowaniem. I ostrzega, że widocznie musiała się zetknąć z kimś, kto przechodził zakażenie bezobjawowo. Zaapelowała do słuchaczy o przestrzeganie zasad higieny, a wszystkim pracownikom służby zdrowia, którzy się nią opiekowali, złożyła serdecznie podziękowania.