- Pytani o to, jak spędzają Święta, młodzi dają różne, niekiedy skrajne odpowiedzi. Jedna osoba powie, że wyjeżdża z rodzicami do babci, gdzie przy wigilijnym stole gromadzi się 30-50 osób. Oni czekają na to, nie wyobrażają sobie innego świętowania. Druga skrajność może wyglądać tak, że wigilia to właściwie nieco bardziej odświętna kolacja, ale nie trwająca dłużej niż kilkanaście minut – relacjonował ks. Knosala.
- Kiedy zaczynamy rozmawiać o takich tematach, młodzi dzielą się swoimi historiami i ze zdziwieniem stwierdzają „To tak świętujecie?” albo „To nie jest wigilia!”. W takim otwarciu coś zaczyna się mieszać i jedni uświadamiają sobie wtedy swoje bogactwo, które zawdzięczają tradycji rodzinnej, a ktoś inny stwierdza, że można inaczej i może warto się dłużej przy tej wigilijnej kolacji zatrzymać – dodał duszpasterz akademicki.
- Co jakiś czas słucham historii osób, które przeżywają wielki stres, kiedy mają jechać do rodziny, kiedy mają się z nią spotkać. Nie czują tego, nie potrafią się w tym odnaleźć. To jest duży trud odnalezienia się w bliskiej relacji. I część dwudziestolatków powie: „Ja nie wracam na Święta do domu”. To forma ucieczki. Nie należy karcić za to. Trzeba się spotkać z tym problemem. Przestrzeń świąteczna jest najpiękniejsza na takie spotkania. Jezus przychodzi z pokorą i mówi, że to czas spotkania, że nic więcej nie trzeba – stwierdził ks. Łukasz.
- Trzeba dać sobie przeżyć Święta, choć oczywiście łatwiej je zagadać, zasłonić się prezentem. Myślę, że młodzi odkryją je na nowo i nam to pokażą na nowo – dodał ks. Łukasz.