Podkreślił też, że wciąż szacowane są straty.
- Całościowo jeszcze nie jest oszacowane, bo protokoły nie są u wojewody sprawdzone. Mamy ponad 1200 gospodarstw, które ucierpiały w samym województwie opolskim, to jest bardzo dużo.
Rozmówca Ireneusza Prochery był też pytany o to, dlaczego także opolscy rolnicy protestują przeciwko umowie pomiędzy Unią Europejską a państwami MERCOSUR-u, czyli Brazylią, Argentyną, Paragwajem, Boliwią i Urugwajem?
-Chcemy uniknąć demokracji bezpośredniej, czyli protestów z tego roku, z wiosny. I niestety te produkty wyprodukowane w tamtej części świata są produkowane w oparciu o chemię, która w Unii Europejskiej była wycofana często 10, 20, 30 lat temu. Tyle się mówiło, że to są substancje trujące dla nas, dla konsumentów. A teraz przywozimy stamtąd produkty wyprodukowane w oparciu o te substancje aktywne. Można w produkcji zwierzęcej stosować hormony, te które w Europie są zabronione. Tyle się mówi o skróceniu łańcuchu dostaw, a tymczasem się te łańcuchy dostaw wydłuża. Z jednej strony nakłada się na nas coraz wyższe standardy, a z drugiej strony dopuszcza się na nasz rynek żywność pozbawioną tych standardów. I to nas jako rolników boli. Wiemy, że nie będziemy w stanie konkurować ceną z żywnością z tamtych krajów. I dlatego zgłaszamy swój sprzeciw.
Łukasz Smolarczyk był też pytany o sprawę rolnika Szymona Kluki, któremu nakazano zapłacić 100 tysięcy złotych sąsiadom za uciążliwości zapachowe. Rolnik wybudował chlewnię przeznaczoną na 360 sztuk świn a sąsiedzi to zaskarżyli i wygrali.
- Tak, najlepsze jest to, że rolnik wybudował wszystko zgodnie z obowiązującymi przepisami planu zagospodarowania. Ci ludzie, którzy teraz roszczą do niego tutaj jakby za dość uczynienia, w tym czasie kiedy on to budował nawet nie mieszkali tam, nawet tam działki nie mieli. Oni w późniejszym czasie to kupili i to pokazuje jakby paradoksy naszego wymiaru sprawiedliwości. Dzisiaj temu panu została tylko kasacja tego wyroku, nie jest to takie łatwe. (...) Mamy nawet na naszym terenie, może nie stricte takie same przypadki, ale też są problemy właśnie tutaj, jeżeli chodzi o hodowlę. Ludzie z miasta często chcą jeść zdrową polską żywność, tylko tą zdrową polską żywność też gdzieś musimy produkować. I ona jest produkowana na wioskach, czyli ktoś kto się przeprowadza na wioskę musi się liczyć z pewnymi uciążliwościami. I w większości spraw jest tak, że ci sąsiedzi nowi, którzy się osiedlają na wioskach nie mają roszczeń. Ale znajdą się takie pojedyncze przypadki, które chcą po prostu wykorzystać tą sytuację.
Gość PRRO miał też czestniczyć we wtorek (19.11) w Warszawie w posiedzeniu Komisji Rolnictwa, gdzie pojawił się temat podziału ziemi z zasobu państwa.
-Tak, ten temat dalej budzi dość dużo kontrowersji. Każdy temat ziemi w środowisku rolniczym jest tematem można powiedzieć zapalnym. Po prostu mamy Komisję Rolnictwa dotyczącą KOWR i będziemy rozmawiać. Temat ziemi trzeba zakończyć, doprowadzić do końca na jednych warunkach dla wszystkich. To jest interes całego społeczeństwa.