- Największe skutki tych osiadań obserwujemy w Żywocicach na tym odcinku zamkniętym drogi 45. Te uszkodzenia, które teraz się pojawiają potwierdzają słuszność naszej decyzji o zamknięciu i wyłączeniu całkowicie z ruchu tego odcinka drogi. Tutaj skala zniszczeń i uszkodzeń na tej drodze 45 w Żywocicach jest tak duża, że gdybyśmy chcieli tam doraźnie zadziałać i doprowadzić do przejezdności, no to niestety nakłady finansowe byłyby tak duże i niewspółmierne do uzyskanego efektu. Tam też doszło do uszkodzenia dwóch obiektów mostowych i praktycznie ten kilometrowy odcinek drogi wymaga kompleksowej przebudowy. Oszacowaliśmy tą przebudowę na około 40 milionów złotych, natomiast dzisiaj gdybyśmy chcieli uzyskać jakąkolwiek przejezdność, no to tam należałoby włożyć co najmniej kilka milionów, żeby doprowadzić do takiej przejezdności, a za chwilę i tak ten odcinek musi być przebudowany.
Dyrektor Pydych był pytany też o to, w jaki sposób doświadczenia powodziowe wpłyną na projektowanie nowych dróg albo na remonty?
- Oczywiście już takie pewne wnioski mamy po tych uszkodzeniach. Widzieliśmy, że takim najsłabszym punktem w większości przypadków był styk obiektu mostowego z koroną nasypu. Tutaj już jestem po rozmowie z dyrektorem IBDiM-u, profesorem Januszem Bohatkiewiczem, także też tutaj IBDiM ma swoje przemyślenia. Na pewno warto zastanowić się nad zmianą warunków technicznych w zakresie właśnie tego styku.
Zapytaliśmy również Rafała Pydycha o słowa burmistrza Głuchołaz w odniesieniu do kształtu mostu w tym mieście. Pojawiły się informacje, że pierwotny kształt zakładał budowę mostu łukowego, z ograniczoną liczbą filarów, na których mogłyby się zatrzymywać spływające z wezbraną wodą kłody drewna i duże śmieci.
- Panie redaktorze, chciałbym tutaj właśnie zdementować pewne informacje, ponieważ w 2018 roku w październiku odbyły się dwa spotkania informacyjne, jedno w Urzędzie Miejskim w Głuchołazach, drugie w Centrum Kultury i w obu tych przypadkach przez nas, jak i nasze biuro projektowe, był prezentowany od samego początku obiekt trójprzęsłowy, Taki, który był docelowo zaprojektowany i który też wcześniej występował, który też przetrwał powódź z 1997 roku. Też warto dodać, że w sobotę tuż przed tą wielką wodą praktycznie mieliśmy przepływy wód taki sam jak w 1997 roku. To potwierdzili hydrolodzy z IMGW, którzy też byli obecni na miejscu i faktycznie wodę z 1997 roku mieliśmy w sobotę. I w niedzielę niestety poszła woda dwukrotnie wyższa. - mówił gość PRRO.
Ireneusza Prochera dopytywał jednak czy gdyby to był most łukowy, to on by przetrwał tak wielką wodę?
- Prawdopodobnie też zostałby uszkodzony. Można też tutaj wspomnieć, że poniżej znajduje się obiekt łukowy, jednoprzęsłowy, ta kładka dla pieszych na wysokości stadionu i tam też woda wyrządziła takie szkody, że podmyła przyczółki, czy przynajmniej jeden przyczółek. Doszło do osiadań przyczółka, więc tutaj zaprojektowanie jednoprzęsłowej konstrukcji nie daje w żaden sposób gwarancji. Powyżej w górę rzeki były na przykład obiekt dwuprzęsłowy na wysokości ujęcia wody i też praktycznie jedno przęsło zostało praktycznie zmyte. Tutaj musimy mieć na uwadze, że ta powódź z tego roku miała skalę niemalże dwukrotnie wyższą niż w 1997 roku.
Czy jest taki projekt, który by gwarantował, że przetrwa tego rodzaju poziomy wody?
- Jeśli my nie będziemy myśleć o małej retencji, nie będziemy w ślad za budową nowych terenów, czy to mieszkalnych, czy nowych budynków mieszkalnych, czy też terenów przemysłowych, hali itd., jeśli my nie będziemy w to miejsce myśleć o małej retencji, czyli nałożeniu, narzuceniu obowiązku zretencjonowania jakiejś ilości wody, to te przepływy z roku na rok będą coraz większe. To były rekordowe rzeczywiście, natomiast oczywiście nie można też zagwarantować, nikt nam takiej gwarancji nie da, że w obecnej sytuacji one się nie powtórzą za jakiś czas.
Dyrektor Pydych ujawnił, że nie ma jeszcze ostatecznej decyzji co do formy stałego mostu obiektu docelowego w Głuchołazach.
- Na te decyzje jeszcze przyjdzie czas. Musimy pamiętać, że wszelkiego rodzaju zmiany wymagają wszelkiego rodzaju uzgodnień, zapewnienia finansowania, zmiany decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej. Więc tutaj po zakończeniu tych działań związanych z przywróceniem przejezdności, po oczyszczeniu koryta, po rozbiórce tego zbrojenia obiektu docelowego musimy ocenić jakie są uszkodzenia zarówno przyczółków jak i podpór. Widzimy już na pierwszy rzut oka, że jedna podpora nurtowa została uszkodzona i wymaga na pewno rozbiórki. Natomiast musimy ocenić stan techniczny tego, co pozostało. Dopóki nie zdejmiemy tego zbrojenia, które pozostało, to nie jesteśmy w stanie ocenić i powiedzieć, jak któryś z tych elementów da się ponownie wykorzystać.
Więc to też jeśli będzie konieczność rozbiórki tego, to będzie kolejny element, który będzie wpływał na podejmowane później decyzje.
Dyrektora oddziału GDDKiA pytaliśmy także o to czy drogowcy obawiają się zimy w kontekście szkód popowodziowych, o przygotowania do akcji "Zima" oraz o to czy konieczne wydatki na usuwanie strat powodziowych nie zagrożą finansowaniu wcześniej planowanych inwestycji.