Polityk zapowiadał, że nowe przepisy nie będą oznaczały rewolucji na uczelniach. Radykalnych zmian nie przewiduje on także jeśli chodzi o liczbę szkół wyższych. Choć minister przekonuje, że uczelni jest dziś za dużo, to jego zdaniem mniejsze instytucje należy zachęcać, a nie zmuszać do łączenia się z większymi.
- Namawiam całe środowisko, wszędzie na spotkaniach o tym mówimy. Już pokazuję, że można to robić i dajemy dzisiaj zachętę finansową. W rozporządzeniu, które pojawiło się na początku czerwca już jest zapis, że w przypadku gdy uczelnie podejmą takie decyzje, to będą miały o 10 procent więcej corocznej subwencji już na stałe, więc jest o co walczyć - powiedział.
Ministra zapytaliśmy też o to, które uczelnie na Opolszczyźnie powinny jego zdaniem stracić swoją samodzielność, jednak nie wskazał on na żadną z nich.
- To jest suwerenna decyzja senatów, rektorów. My do niczego nie będziemy zmuszać - zastrzegł.
Zdaniem polityka, fuzje są nieuniknione z powodu spadającej liczby studentów, ale też powielania oferty przez kilka uczelni działających w jednym mieście. Nie bez znaczenia mają być też szanse na większe pieniądze czy możliwości w zakresie prowadzenia badań, które daje funkcjonowanie jako większy podmiot.
Naszego gościa zapytaliśmy też o nieprawidłowości w funkcjonowaniu prywatnych uczelni. To między innymi Collegium Humanum, którego dyplomy MBA nie będą honorowane przy obsadzaniu rad nadzorczych w spółkach skarbu państwa. Jak przyznał minister, najbardziej poszkodowani z tego tytułu będą studenci, którzy zdobywali wiedzę w sposób rzetelny. Jego zdaniem, winne takiemu stanowy rzeczy są brak wystarczającego nadzoru nad uczelniami, ale też zmiany w prawie podjęte w czasach poprzedniego rządu.
- Bez żadnej kontroli ta uczelnia mogła otwierać kilkadziesiąt kierunków, zapraszać studentów do kształcenia on-line, załatwiać dyplomy w bardzo krótkim czasie.
Kolejnym problemem, na który zwraca uwagę minister, może być konieczność wypłaty odszkodowań tym, którzy ukończyli studia na tego typu uczelniach i nie mogą znaleźć pracy z powodu złej opinii o danej szkole.
Jak wskazywał Dariusz Wieczorek, to także sygnał dla młodzieży wybierającej się na studia, która powinna dokładnie weryfikować jakość kształcenia. Jednym z elementów, który stwarza okazję do nadużyć jest, jak przyznał, możliwość organizacji zajęć on-line, która według zapowiedzi polityka ma zostać ograniczona.
- Tu nie zadziałało państwo, bo w ustawach jest opisane precyzyjnie, że tego typu studia można prowadzić na poziomie 50 procent czasu on-line - powiedział.
Jego zdaniem, tolerowanie nieprawidłowości w postaci zajęć wyłącznie przez internet to brak woli ograniczania tego procederu ze strony poprzedniego rządu.
- Dzisiaj to przyzwolenie się kończy [...] przestrzegam tych, którzy tak łatwo chcieliby studiować 100% online, nie róbcie państwo tego - wskazywał, zapowiadając jednocześnie, że zapisy w nowej ustawie znacząco tę kwestię ograniczą.
Ministra zapytaliśmy też o powody odległych miejsc, które polskie uczelnie zajmują w międzynarodowych rankingach, czy o weryfikację jakości publikacji naukowych. Niedawno głośna stała się sprawa naukowca z krakowskiej AGH, który chcąc obnażyć wadliwe działanie systemu, wymyślił założenia do pracy o zapałkach kolekcjonowanych przez papieża Jana Pawła II. Jak potem przyznał, podany przez niego współautor pracy także został zmyślony, jednak nie przeszkodziło to w opublikowaniu tekstu w naukowym periodyku.