"Celem tak hucznego przyjęcia Xi w Belgradzie było demonstracyjne podkreślenie na wyrost przedstawianej +przyjaźni serbsko-chińskiej+. Był to też sygnał dla Zachodu, żeby w jeszcze większym stopniu zabiegał o przychylność Serbii jako +gwaranta stabilności na Bałkanach+, w co mocno zdaje się wierzyć sam Zachód" - tłumaczył Bielamowicz.

"Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić chce też pokazać, że w razie pogorszenia klimatu na linii z Zachodem, ma bardzo dobre relacje z innym wielkim sojusznikiem na Wschodzie" - dodał rozmówca PAP.

Analityk Instytutu Nowej Europy zwrócił również uwagę na chęć zbalansowania relacji z "partnerami wschodnimi". "Ważną rolę w pielęgnowaniu tzw. przyjaźni z chińskimi braćmi odgrywa równoważenie wpływu Rosji na Serbię i elitę polityczną tego państwa, również w zakresie blokowania dostępu Kosowa do Organizacji Narodów Zjednoczonych (Rosja i Chiny zasiadają w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w charakterze stałych członków)" - wyjaśnił.

"Dlatego właśnie coraz częściej władze Serbii podkreślają poparcie dla polityki jednych Chin, w tym - w domyśle - siłowego rozwiązania kwestii Tajwanu" - dodał Bielamowicz.

Ekspert ocenił, że "zbliżenie Serbii z Chinami i innymi wschodnimi reżimami bazuje na przekonaniu Vuczicia o nadchodzącym schyłku dominacji świata zachodniego". "Dopóki będzie to możliwe, Serbia będzie mimo wszystko prowadziła wielowektorową politykę zagraniczną opartą na USA, UE, Rosji i Chinach. Belgrad nadal deklaruje chęć przystąpienia do UE, chociaż trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to jedynie proces symulowany. Gra pozorów będzie jednak trwała, gdyż nawet samej UE jest to na rękę" - przewidywał Bielamowicz.

Podczas dwudniowej wizyty Xi Jinpinga w Belgradzie delegacje Chin i Serbii podpisały niemal 30 umów dotyczących m.in. współpracy gospodarczej, sądowniczej i medialnej. Liderzy obu państw podkreślali wielokrotnie "żelazną przyjaźń" łączącą oba państwa, więzi historyczne oraz chęć wspólnego działania w przyszłości. Z Belgradu Jakub Bawołek (PAP)

jbw/ zm/