„Ze sportowego punktu widzenia jest troszkę gorzej, niż myślałem. Niestety, zamieszanie związane z finansowaniem kolarzy sprawiło, że część szans na wywalczenie kwalifikacji do igrzysk nam przepadła. Organizacyjnie mamy wiele sukcesów. Choćby wypracowany w ciągu roku plan naprawy. Przeprowadziliśmy bardzo szeroko zakrojony audyt, na wielu płaszczyznach wykryliśmy nieprawidłowości. Zaksięgowaliśmy kluczowy dla nas rok 2017, wtedy związek rozliczał osiem programów ministerialnych. Sprawozdania finansowe były pełne błędów, dlatego biegły odstąpił od ich badania. Ostatnie zarejestrowane w KRS obejmuje rok 2016” – dodał prezes.

Przyznał, że postawił wraz z zarządem zmienić strategię.

„Uporządkowaliśmy kilkadziesiąt segregatorów. Wykryliśmy błędy, odzyskaliśmy faktury na kwotę ponad 800 tys. złotych, co wiązało się z olbrzymią pracą. Trzeba było się skontaktować z każdym z kontrahentów. Powstało sprawozdanie za 2017, czekamy na biegłego rewidenta, a po jego opinii będziemy mogli je przesłać do ministerstwa i KRS. Kolejne lata będą łatwe, bo związek nie rozliczał żadnych programów ministerialnych. Dlatego kluczowe było uporanie się z 2017 rokiem” – zaznaczył.

Nie ukrywał, że podczas niemal półtorarocznej pracy w roli szefa PZKol natknął się na „trupy w szafach”.

„Kiedy widać, że poprzednio brakowało umiejętności w zarządzaniu, to takie +trupy+ są rzeczą absolutnie normalną. Były tematy, którymi nikt się nie zajmował. Naprawienie tego wszystkiego wymaga czasu. Rozumiem, że część środowiska jest zniecierpliwiona. Nie jestem cudotwórcą. Podszedłem do zadań w sposób uczciwy, poukładany rzetelny” – stwierdził.

Podkreślił, że wierzy w wyjście związku z finansowych zawirowań.

„Wyjdziemy z tego, to mnie motywuje, napędza. Plan naprawczy powstał, poprosiłem ministra o spotkanie. Myślę, że przy wsparciu resortu będziemy w stanie z końcem roku ten plan wdrożyć. Do tego są potrzebne środki. Zadłużenie sięga ok. 20 mln złotych. Kolarstwo w Polsce nigdy nie przyciągnęło sponsora o potencjale pozwalającym na spłacenie tego. Potrzebne jest wsparcie rządowe, by ten program zrealizować do końca. Uzyskanie wsparcia od sponsorów prywatnych w takim zakresie w obecnej sytuacji związku jest w mojej ocenie niemożliwe” - ocenił.

Zaznaczył, że nie chce być prezesem mówiącym tylko: „dajcie”.

„Założyłem, że najpierw trzeba pokazać zmiany, analizy, dokumenty, oferty. Potrzebujemy pomocy, ale sami wykonaliśmy olbrzymia pracę, żeby odzyskać zaufanie” – zakończył Makowski, który wziął udział w konferencji zapowiadającej 48. Międzynarodowy Wyścig Kolarski „Infomax-Kryterium Asów”.

Impreza odbędzie się 10-12 maja w Chorzowie, Bielsku-Białej i Mikołowie. Bielska część pod nazwą Silesian Classic, rozegrana na trasie o długości 160 km będzie miała klasę 1.2 UCI (Międzynarodowej Unii Kolarskiej).

„Dla nas to bardzo ważne. Obecnie o tym, ilu zawodników wystartuje w ME, MŚ czy igrzyskach olimpijskich decydują rankingi. One są budowane w oparciu punkty zdobywane w imprezach rangi UCI. Wyścig w Bielsku-Białej to świetna okazja dla polskich zawodników, by o te punkty powalczyć. Nie muszą jeździć po Europie, mogą się ścigać w kraju. Im więcej takich wyścigów w Polsce, tym dla nas lepiej” – wyjaśnił prezes.

Kryterium Asów wróciło do kalendarza imprez w 2022 roku po 22-letniej przerwie. Pierwsza edycja odbyła się w 1954 roku. Na pomysł reaktywacji wyścigu wpadł były kolarz i trener Bogdan Szczygieł, obecnie wiceprezes Śląskiego Związku Kolarskiego i szef fundacji Gwardia Katowice.

Autor: Piotr Girczys (PAP)

gir/ krys/