Branża turystyczna zaczyna liczyć starty
Premier zaprezentował oficjalnie II filar Tarczy Antykryzysowej dla gospodarki po koronawirusie. Mowa w nim m.in. o gwarancjach kredytowych, zapewnieniu płynności i mikropożyczkach dla przedsiębiorców do 5 tysięcy złotych. W naszym regionie z kryzysową sytuacją już mierzą się przedsiębiorcy z branży turystycznej. W biurach podróży klienci odwołują wakacje, bo nie wiedzą, jak sytuacja będzie wyglądała za kilka miesięcy.
- Doradzamy, aby nie odwoływali swoich wyjazdów, tylko przekładali je na późniejszy termin - mówi Bartłomiej Ciach z biura podróży VeroTravel w Opolu.
- Wydaje mi się, że jeśli chodzi o takie kierunki typu Grecja, czy Włochy i są rezerwację na termin lipcowy to najlepiej wstrzymać się z jej odwołaniem. W tym momencie można stracić dużo pieniędzy, a nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała za kilka miesięcy. Jeśli już chcemy odwołać to najlepiej poczekać na sam koniec, tuż przed wyjazdem. Wtedy owszem stracimy, ale możemy też zaoszczędzić, bo okaże się, że sytuacja jest już opanowana. Będzie też mniej stresu, jeśli trochę poczekamy.
- Z dnia na dzień straciliśmy jakiekolwiek przychody, musieliśmy zamknąć kręgielnię, restauracje i odwołać noclegi - dodaje Marek Malajka, manager z Szarej Willi w Opolu.
- Jeżeli się to w miarę szybko skończy, czyli mniej więcej do miesiąca, to do roku czasu staniemy na nogi. Jeżeli to będzie kilka miesięcy, to wtedy będą lata, zanim zaczniemy funkcjonować. W najgorszym przypadku będą hotele, które ogłoszą bankructwo.
Ekonomiści przewidują, że funkcjonowanie branży turystycznej powinno powrócić na przełomie czerwca i lipca, ale potrwa wiele miesięcy zanim zacznie ona działać, tak jak do tej pory.
- Musi być pomoc państwa polskiego. Ta pomoc może być dwojakiego rodzaju. Taka krótkoterminowa, która pozwoli na utrzymanie płynności finansowej tych przedsiębiorstw. W dłuższym horyzoncie czasowym, to znaczy, że jeżeli rząd pomoże teraz tym przedsiębiorstwom, to one, jeśli przetrwają, będą w późniejszych latach stanowiły ważny element gospodarki - mówi dr Witold Potwora, ekonomista z WSZiA.
Przypominamy, że wszyscy klienci biuro podróży, którzy teraz przylecą na lotniska lub powrócą autokarami z zagranicy są kierowani na 14-dniową kwarantannę.
- Wydaje mi się, że jeśli chodzi o takie kierunki typu Grecja, czy Włochy i są rezerwację na termin lipcowy to najlepiej wstrzymać się z jej odwołaniem. W tym momencie można stracić dużo pieniędzy, a nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała za kilka miesięcy. Jeśli już chcemy odwołać to najlepiej poczekać na sam koniec, tuż przed wyjazdem. Wtedy owszem stracimy, ale możemy też zaoszczędzić, bo okaże się, że sytuacja jest już opanowana. Będzie też mniej stresu, jeśli trochę poczekamy.
- Z dnia na dzień straciliśmy jakiekolwiek przychody, musieliśmy zamknąć kręgielnię, restauracje i odwołać noclegi - dodaje Marek Malajka, manager z Szarej Willi w Opolu.
- Jeżeli się to w miarę szybko skończy, czyli mniej więcej do miesiąca, to do roku czasu staniemy na nogi. Jeżeli to będzie kilka miesięcy, to wtedy będą lata, zanim zaczniemy funkcjonować. W najgorszym przypadku będą hotele, które ogłoszą bankructwo.
Ekonomiści przewidują, że funkcjonowanie branży turystycznej powinno powrócić na przełomie czerwca i lipca, ale potrwa wiele miesięcy zanim zacznie ona działać, tak jak do tej pory.
- Musi być pomoc państwa polskiego. Ta pomoc może być dwojakiego rodzaju. Taka krótkoterminowa, która pozwoli na utrzymanie płynności finansowej tych przedsiębiorstw. W dłuższym horyzoncie czasowym, to znaczy, że jeżeli rząd pomoże teraz tym przedsiębiorstwom, to one, jeśli przetrwają, będą w późniejszych latach stanowiły ważny element gospodarki - mówi dr Witold Potwora, ekonomista z WSZiA.
Przypominamy, że wszyscy klienci biuro podróży, którzy teraz przylecą na lotniska lub powrócą autokarami z zagranicy są kierowani na 14-dniową kwarantannę.