Praca delegowana. Planowane są kolejne zmiany przepisów
Państwa Europy Zachodniej chcą ograniczenia delegowania pracowników z Europy wschodniej do pracy na zachód. Tak twierdzi Grzegorz Kuliś z firmy Weagree, oferującej takie usługi.
Te kwestie są przedmiotem dyskusji w Parlamencie Europejskim. Unijni urzędnicy zauważyli nadużycia i wykorzystywanie delegowanych pracowników. Dlatego chcą zaostrzenia zasad zagranicznej współpracy, a to oznacza wyższe koszty i często brak opłacalności delegowania pracowników do krajów Unii.
Zdaniem Grzegorza Kulisia, poprzez planowane podwyższenie składek polskich pracowników pracujących za granicą zagraniczni urzędnicy chcą chronić własny rynek pracy. Obecnie praca delegowana polega na tym, że pracownik z naszego kraju jest zatrudniony w unii za tamtejsze pensje, natomiast składki na ZUS są odprowadzane do Polski.
- Czyli jeżeli nasz pracownik wyjeżdża, aby budować dom w Niemczech, to powinien otrzymać co najmniej tamtejszą pensję minimalną, natomiast składki odprowadza w Polsce, co oznacza także wpływy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - tłumaczy Kuliś, dodając, że problem dotyczy około 200 tysięcy osób w skali całego kraju.
Takiej formy zatrudnienia obawiają się też przedsiębiorcy z zachodu i nasze związki zawodowe. Sebastian Koćwin, przewodniczący OPZZ w Opolu, podkreśla, że wiele polskich firm deleguje pracowników za granicę, jednak nie płaci im tamtejszej pensji minimalnej ani składek do naszego ZUS-u.
- Niedawno nasi pracownicy zgłosili się w takiej sprawie do szwajcarskiego związku zawodowego, który wspierał ich i wygrywał dla nich odszkodowania - zaznacza Koćwin.
Przypomnijmy, że w maju 2014 roku państwa unijne wprowadziły już zmiany dotyczące firm delegujących pracowników. Dyrektywa wprowadziła m.in. zasadę solidarnej odpowiedzialności w branży budowlanej. Chodzi o to, że jeśli - na przykład - firmy wysyłające pracowników za granicę nie będą płacić im należnych wynagrodzeń, kary za to będą mogły ponieść firmy korzystające z ich usług.
Zdaniem Grzegorza Kulisia, poprzez planowane podwyższenie składek polskich pracowników pracujących za granicą zagraniczni urzędnicy chcą chronić własny rynek pracy. Obecnie praca delegowana polega na tym, że pracownik z naszego kraju jest zatrudniony w unii za tamtejsze pensje, natomiast składki na ZUS są odprowadzane do Polski.
- Czyli jeżeli nasz pracownik wyjeżdża, aby budować dom w Niemczech, to powinien otrzymać co najmniej tamtejszą pensję minimalną, natomiast składki odprowadza w Polsce, co oznacza także wpływy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - tłumaczy Kuliś, dodając, że problem dotyczy około 200 tysięcy osób w skali całego kraju.
Takiej formy zatrudnienia obawiają się też przedsiębiorcy z zachodu i nasze związki zawodowe. Sebastian Koćwin, przewodniczący OPZZ w Opolu, podkreśla, że wiele polskich firm deleguje pracowników za granicę, jednak nie płaci im tamtejszej pensji minimalnej ani składek do naszego ZUS-u.
- Niedawno nasi pracownicy zgłosili się w takiej sprawie do szwajcarskiego związku zawodowego, który wspierał ich i wygrywał dla nich odszkodowania - zaznacza Koćwin.
Przypomnijmy, że w maju 2014 roku państwa unijne wprowadziły już zmiany dotyczące firm delegujących pracowników. Dyrektywa wprowadziła m.in. zasadę solidarnej odpowiedzialności w branży budowlanej. Chodzi o to, że jeśli - na przykład - firmy wysyłające pracowników za granicę nie będą płacić im należnych wynagrodzeń, kary za to będą mogły ponieść firmy korzystające z ich usług.