Czechów wesprą opolskie samorządy
- Od 10 lat jesteśmy w Unii Europejskiej, a problem ten nadal jest nierozwiązany – mówi Bartłomiej Horaczuk, dyrektor Departamentu Infrastruktury i Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego w Opolu.
- Szkoda, że przez te 10 lat nie udało się na pograniczu polsko – czeskim tych połączeń z Jesenikiem już tak ostatecznie dopiąć. Niestety, regulujące to umowy międzynarodowe w dalszym ciągu nie stwarzają tych możliwości. Chcemy zintensyfikować nasze działania, lobbing na władze centralne w Polsce i w Czechach, aby ten przewóz pasażerów pomiędzy obu krajami mógł się w końcu odbywać bez zakłóceń - powiedział Bartłomiej Horaczuk.
Czeski tranzyt kolejowy przez Głuchołazy odbywa się na podstawie konwencji, którą jeszcze w 1948 roku podpisał Bolesław Bierut. - Jest to już kolejne spotkanie, po którym nie ma wymiernych efektów – powiedział w Jeseniku burmistrz Głuchołaz, Edward Szupryczyński. – Brakuje tej jednej kropki nad „i”. Walczymy o coś, ale bez dalszej perspektywy. Na pewno jest dobra wola ze strony polskiej i czeskiej. Tylko każdy chce tych kosztów ponosić jak najmniej. Teraz czeskie samorządy chcą je przerzucić na swoje ministerstwo.
Za przejazd siedemnastokilometrową trasą przez Głuchołazy czeskie samorządy płacą polskim kolejom blisko 800 tysięcy złotych rocznie. Wysokie opłaty oraz stan techniczny naszych torowisk wzbudzają zastrzeżenia czeskiego ministerstwa transportu. Mówił o tym w Jeseniku przedstawiciel tego resortu. Zwołana na tamtejszym dworcu kolejowym konferencja spotkała się z dużym zainteresowaniem czeskich mediów lokalnych oraz ogólnokrajowych.
Mówią Bartłomiej Horaczuk i Edward Szupryczyński:
Jan Poniatyszyn