Wędkarze zarybiają węgorzem
- W sumie wpuszczono około 250 kilogramów narybku, między innymi do jezior w Otmuchowie, Nysie, Michałowicach czy Turawie. Tu wpuszczono około 150 kilogramów narybku - mówi Jakub Roszuk, dyrektor biura Polskiego Związku Wędkarskiego w Opolu.
Zbiorniki są sztucznie zarybiane, ponieważ węgorz nie rozmnaża się naturalnie w naszych warunkach. - Ponadto mniejsze rzeczki w naszym regionie nie są na tyle udrożnione, aby węgorz mógł swobodnie przepływać między jeziorami - dodaje.
Jako przykład dobrej gospodarki wodnej Jakub Roszuk podaje Szwecję - Tam po to, aby węgorz czy łosoś mogły swobodnie przepływać, zlikwidowano elektrownię wodną. Straty z tego powodu wyniosły 2 miliony koron, ale w związku z tym, że w to miejsce przyjedzie więcej wędkarzy i turystów, obliczono, iż tamtejszy samorząd zarobi około 5 milionów koron - opowiada Roszuk.
Narybek, który wpuszczono do naszych zbiorników, kupiono w Danii. Przypomnijmy, że węgorz jest rybą dwuśrodowiskową. Rozmnaża się w Morzu Sargassowym a żyje w wodach słodkich. To instynkt wędrówki sprawia, że przez sieć dróg wodnych dociera do zbiorników położonych w głębi lądu. Z uwagi na fakt, że do Polski dociera mało tej ryby, nasze wody regularnie zarybiane są węgorzami.
Posłuchaj:
Piotr Wójtowicz