W pierwszej połowie obie ekipy długo rozpoznawały swoje możliwości, ale po kilkunastu minutach gry ukazała się lekka przewaga gospodarzy. To pozwoliło na odskoczenie najpierw na dwie, a potem na trzy bramki. Gwardia utrzymywała przewagę do przerwy, a schodziła na nią prowadząc 17:14.

W drugiej części gra opolan na chwilę stanęła. Przyjezdni wykorzystali nadarzającą się okazję i doprowadzili do remisu 23:23. Czekała nas zatem kolejna wyrównana końcówka. Na niecałe 20 sekund przed końcem na tablicy obserwowaliśmy wynik 26:26, a akcji na wygraną w meczu nie wykorzystali gracze z Opola. Mimo natarcia ze strony Kalisza udało się wybronić ostatnie natarcie meczu i doprowadzić do rzutów karnych.

W nich podobnie jak w ostatnim meczu pucharowym w Lubinie, żadnej z drużyn nie udało się zwyciężyć w pięciu seriach. W szóstej jednak świetnie w bramce pokazał się Mateusz Zembrzycki, a kropkę nad i postawił Maciej Fabianowicz, co dało wygraną 6:5.

- Każdy dziś dołożył cegiełkę do wygranej od początku meczu. To nie jest tak, że sam bronię i wygrywam mecz. Jak jesteśmy drużyną to możemy walczyć i góry przenosić. To jest nasza siła - podsumowuje Mateusz Zembrzycki, wybrany najlepszym graczem spotkania.

Następny mecz ekipa Rafała Kuptela rozegra już w sobotę (01.02) na wyjeździe z liderem, Wisłą Płock.