Afera podsłuchowa. Kierownik ujawnia szczegóły
Grzegorz Dysarz twierdzi, że rok po objęciu funkcji przez Tomasza Wantułę otrzymał polecenie służbowego wyjazdu do firmy na Śląsku, która zajmuje się m.in. sprzedażą urządzeń wykorzystywanych do inwigilacji.
- Celem mojej podróży było zapoznanie się z warunkami technicznymi oraz możliwościami takiego fakturowania, które nie wzbudziłoby podejrzeń służb finansowych urzędu miasta co do wydatkowania pieniędzy gminnych na ten cel - mówi Radiu Opole były kierownik.
- Po moim powrocie prezydent dokonał zamówienia na dwie rzeczy: chodziło o skanowanie pomieszczeń gabinetu prezydenta oraz szefowej gabinetu na wypadek podsłuchów oraz zakup aparatury podsłuchowej, która została na bezpośrednie polecenie prezydenta skonfigurowana i umieszczona w jego gabinecie - tłumaczy Dysarz.
- Jestem w posiadaniu dokumentacji potwierdzającej wszystkie opisane tu przeze mnie fakty - zapewnia były kierownik.
Prezydent Kędzierzyna-Koźla Tomasz Wantuła zaprzecza tym informacjom.
- Obsługujemy ponad 60 tys. mieszkańców, dla nich pracujemy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby mieszkaniec wchodząc do urzędu nie czuł się komfortowo. Rozmawiamy o różnych sprawach. Prezydent Rams zajmuje się pomocą rodzinie. Czy wyobrażacie sobie takie spotkanie w którymś z gabinetów, że mieszkaniec jest nagrywany? - mówił do dziennikarzy prezydent Tomasz Wantuła.
Na pytanie, kto mógł być nagrywany, to - biorąc pod uwagę możliwości tej aparatury -Grzegorz Dysarz odpowiada, że wszystkie osoby przebywające w budynku urzędu miasta, ale także poza nim, gdyby prezydent zabrał to urządzenie ze sobą.
Przypomnijmy, że sprawą zajmuje się już prokuratura.
Przeczytaj także: Zwolnienie za podsłuchy?
Posłuchaj naszych rozmówców:
Adam Lecibil