W Opolu dyskutowano o tym, jak zarządzać szkołami
– Może okazać się, że mamy w Polsce zbyt wielu nauczycieli. Poza tym, jeśli koncentrujemy się na czasie pracy nauczycieli, to zapominamy często o jakości tej pracy. Moim zdaniem problemem nie jest to, że nauczyciele mało pracują, podstawowym problemem jest to, że zbyt wielu z nich pracuje źle – stwierdza Tobor.
W Opolu zorganizowano spotkanie w ramach projektu pilotażowego Związku Miast Polskich, dotyczącego zarządzania szkołami.
Prezydent Opola Ryszard Zembaczyński widzi problem w kształceniu młodych ludzi i ich emigracji. Kształcenie każdego studenta kosztuje ćwierć miliona zł. Opole, aby zatrzymać najzdolniejszych, wprowadza program „łowców głów”. – Wszystko, co robimy, na końcu traci sens, jeśli najzdolniejsi opuszczają nas, nie poprawiają naszej konkurencji. – Będziemy robić polowania na najzdolniejszych studentów, za wszelką cenę chcemy ich przechwycić, ulokować w Parku Technologicznym, otworzyć firmy – wyjaśnia Zembaczyński.
Samorząd w Turku wprowadził system jednej administracji zarządzającej wszystkimi zespołami szkolnymi. – To daje co roku oszczędności rzędu 1 miliona 300 tysięcy zł – mówi Mirosław Mękarski, zastępca burmistrza miasta. – Jesteśmy zwolennikami centralnej struktury usługowej, finansującej szkoły. Jeden zespół miejski zajmuje się obsługą finansową, administracyjną, kadrową itd. Czyli dyrektor wybiera sobie tę instytucję do obsługi finansowo-administracyjnej – tłumaczy Mękarski.
Związek Miast Polskich chciałby zmian w karcie nauczyciela. Wiązałoby się to z likwidacją dodatku wiejskiego, urlopów dla poratowania zdrowia poprzez przekazanie ich finansowania ZUS-owi. Zmieniłyby się zasady naliczania "czternastki", uległby modyfikacji wymiar urlopu wypoczynkowego z 78 do 52 dni.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Piotr Wrona (oprac. WK)