Sprawę SLD - władze Prudnika rozstrzygnie sąd
- Pozew dotyczy blisko 50 tysięcy zł - mówi Andrzej Mićka, przewodniczący SLD w powiecie prudnickim. - Były to dwa mieszkania, trzeba było wykonać dokładny remont. Powstała duża piękna sala konferencyjna. Te pomieszczenia były udostępnione dla wszystkich, którzy chcieli działać społecznie. Prawnicy bezpłatnie udzielali porad prawnych dla mieszkańców Prudnika i okolic, było biuro pani europoseł Lidii Geringer de Oedenberg - tłumaczy Andrzej Mićka.
Przed złożeniem pozwu dotyczącego lokalu SLD, była prowadzona korespondencja pomiędzy stronami sporu.
- W tej sprawie postąpiliśmy zgodnie z zasadami - zapewnia Franciszek Fejdych, burmistrz Prudnika z Platformy Obywatelskiej. - Wszelkie zmiany, jakie zachodzą w obiektach, które przeprowadza ktoś, kto dzierżawi obiekty, muszą być uzgadniane. Jeśli nie są uzgadniane, to są traktowane jako samowola i nie uznajemy tego jako wykonanie ulepszenia. I tak jest w przypadku SLD. Uznano tylko część robót za zasadne, resztę zrobiono tak, jak zrobiono, nie mamy zamiaru za to płacić - wyjaśnia burmistrz.
Sąd Rejonowy w Prudniku wezwał SLD do wpłacenia 2,5 tys. zł tytułem zaliczki na powołanie biegłego. Oszacuje on nakłady poniesione na remont byłego biura parlamentarnego tej partii w Prudniku. Stwierdzi też, czy prace zostały prawidłowo wykonane.
Posłuchaj informacji:
Jan Poniatyszyn (oprac. Wanda Kownacka)