Przyznaje się do uprawy marihuany, ale innym nie proponował
"Nie chciałem kupować, a kiedy zażywałem, uspokajało mnie i pomagało na sen". Przed Sądem Okręgowym w Opolu ruszył proces Mateusza Z., który jest oskarżony o hodowanie marihuany i udzielanie narkotyku znajomym.
Z. przyznaje się do winy, ale dzisiaj przed sądem nie chciał składać wyjaśnień. Wobec tego Magdalena Woźniak, sędzia przewodnicząca rozprawie, przytoczyła jego wcześniejsze słowa.
"Rozstałem się ze swoją dziewczyną i ciężko to przeżywałem, dlatego wpadłem na pomysł, aby zasadzić na swoim polu kukurydzy marihuanę. Nasiona kupiłem przez internet i wysadziłem je do doniczek. Początkowo trzymałem je na strychu swojego domu, gdzie w późniejszym czasie suszyłem krzaki marihuany. Pomieszczenie z roślinami było zamknięte przeze mnie na kłódkę i nikt poza mną nie miał do tego dostępu."
Później zeznawało kilkoro znajomych oskarżonego, którzy mieli otrzymywać od niego marihuanę.
- Raz czy dwa zapaliliśmy popularnego skręta, a Mateusz jest raczej osobą w porządku - taką przychylną.
- Zapytałam przez wiadomość, czy ma jakieś zioło, ale nie odpisał. Później przyjechał ze swojskim mlekiem i serem od rodziców. Wtedy dał mi, żebym sobie zapaliła.
- Nic mi nie wiadomo o uprawie. Kiedyś zapaliliśmy raz, ale nawet nie wiedziałem, czy to była jego marihuana. Moim zdaniem, to jest dobry człowiek.
W rozprawie zarządzono przerwę do 14 sierpnia ze względu na nieobecność w sądzie jednego ze świadków.
"Rozstałem się ze swoją dziewczyną i ciężko to przeżywałem, dlatego wpadłem na pomysł, aby zasadzić na swoim polu kukurydzy marihuanę. Nasiona kupiłem przez internet i wysadziłem je do doniczek. Początkowo trzymałem je na strychu swojego domu, gdzie w późniejszym czasie suszyłem krzaki marihuany. Pomieszczenie z roślinami było zamknięte przeze mnie na kłódkę i nikt poza mną nie miał do tego dostępu."
Później zeznawało kilkoro znajomych oskarżonego, którzy mieli otrzymywać od niego marihuanę.
- Raz czy dwa zapaliliśmy popularnego skręta, a Mateusz jest raczej osobą w porządku - taką przychylną.
- Zapytałam przez wiadomość, czy ma jakieś zioło, ale nie odpisał. Później przyjechał ze swojskim mlekiem i serem od rodziców. Wtedy dał mi, żebym sobie zapaliła.
- Nic mi nie wiadomo o uprawie. Kiedyś zapaliliśmy raz, ale nawet nie wiedziałem, czy to była jego marihuana. Moim zdaniem, to jest dobry człowiek.
W rozprawie zarządzono przerwę do 14 sierpnia ze względu na nieobecność w sądzie jednego ze świadków.