Mija 26 lat od powodzi tysiąclecia. Mieszkańcy Opolszczyzny nigdy nie zapomną tej tragedii
„O tej tragedii nigdy nie zapomnimy”. Tak o powodzi z 1997 roku mówią mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla. Dokładnie 26 lat temu, w nocy z 8 na 9 lipca, wielka woda dotarła do miasta. Zatopione zostały dzielnice Kłodnica, Żabieniec, Koźle Rogi, Koźle Port, Koźle z wyjątkiem rynku, a także częściowo Lenartowice i Pogorzelec.
Przy szkole nr 19 w Kędzierzynie-Koźlu utworzono jeden z trzech sztabów. Wspólnie z harcerzami prowadził go Józef Pajor, ówczesny drużynowy.
- Zajmowaliśmy się dostawami żywności, ubraniami, wszystkimi rzeczami, które były potrzebne na czas powodzi - mówi Józef Pajor. - Po tych okolicach, jak Ciski, Rogi, okolice Koźla. Razem ze strażakami działaliśmy. Tu też powstała taka kuchnia przez panią dyrektor zrobiona, że ci do do nas dowozili towar, mogli u nas się przespać i posiłek dostać. Tak samo u nas strażacy korzystali z naszego posiłku. Poznaliśmy bardzo dużo ludzi, którzy po prostu odwdzięczali się nam jak umieli. Człowiek widział to wszystko, jak to ludzie stracili dorobek swojego życia, to się jeszcze przypomina - dodaje.
- Pracowałam wtedy w Koźlu w takiej prężnej hurtowni. Też nas zalało, więc nie mogliśmy pracować – mówi pani Janina, mieszkanka Kędzierzyna. - I zbieraliśmy zapałki, podpaski, zakupy żeśmy robili wszyscy, gdzieś do jakiegoś punktu tam nosiliśmy wszystkie artykuły pierwszej potrzeby. A wiem, że sąsiadka gotowała obiady, gdzieś wałem szła, gdzieś tam znalazła ścieżkę, bo trochę jak już woda opadła to karmiła rodzinę - dodaje.
Powódź tysiąclecia w lipca 1997 roku dotknęła nie tylko południową i zachodnią Polskę, ale również Czechy, część Niemiec, Słowacji i Austrii. W naszym kraju zginęło 56 osób, a w województwie opolskim co najmniej 6. Szkody oszacowano na ok. 3,5 mld zł.
- Zajmowaliśmy się dostawami żywności, ubraniami, wszystkimi rzeczami, które były potrzebne na czas powodzi - mówi Józef Pajor. - Po tych okolicach, jak Ciski, Rogi, okolice Koźla. Razem ze strażakami działaliśmy. Tu też powstała taka kuchnia przez panią dyrektor zrobiona, że ci do do nas dowozili towar, mogli u nas się przespać i posiłek dostać. Tak samo u nas strażacy korzystali z naszego posiłku. Poznaliśmy bardzo dużo ludzi, którzy po prostu odwdzięczali się nam jak umieli. Człowiek widział to wszystko, jak to ludzie stracili dorobek swojego życia, to się jeszcze przypomina - dodaje.
- Pracowałam wtedy w Koźlu w takiej prężnej hurtowni. Też nas zalało, więc nie mogliśmy pracować – mówi pani Janina, mieszkanka Kędzierzyna. - I zbieraliśmy zapałki, podpaski, zakupy żeśmy robili wszyscy, gdzieś do jakiegoś punktu tam nosiliśmy wszystkie artykuły pierwszej potrzeby. A wiem, że sąsiadka gotowała obiady, gdzieś wałem szła, gdzieś tam znalazła ścieżkę, bo trochę jak już woda opadła to karmiła rodzinę - dodaje.
Powódź tysiąclecia w lipca 1997 roku dotknęła nie tylko południową i zachodnią Polskę, ale również Czechy, część Niemiec, Słowacji i Austrii. W naszym kraju zginęło 56 osób, a w województwie opolskim co najmniej 6. Szkody oszacowano na ok. 3,5 mld zł.