Regaty w Turawie dobiegły końca. Katamarany i miłośnicy żagli musieli radzić sobie z trudnymi warunkami
57 załóg z Polski i zagranicy rywalizowało w trzech klasach regat na Jeziorze Dużym w Turawie. Głównym wydarzeniem były jednak Mistrzostwa Polski Południowej Katamaranów. To pierwsza taka impreza na południu kraju od czasu poluzowania obostrzeń w związku z koronawirusem. Wczoraj (25.07) plany pokrzyżowała pogada, za to dziś (26.07) biegi mogły odbyć się bez żadnych przeszkód.
Dla Jacka Fąfara to były pierwsze regaty w życiu. Do Turawy przyjechał z okolic Namysłowa. - Kolega mówił, że muszę spróbować, bo kiedyś trzeba zacząć, a nigdy nie jest na to za późno. Więc pierwsze regaty uważam za bardzo udane. Jesteśmy osobami, które kochają żagle, wiatr i wodę - mówi.
- Pływamy w zespole razem z córką. To jest zawsze fajna zabawa, jest trochę adrenaliny przy pływaniu katamaranami. Pływanie zawsze było i jest fajną zabawą. Myślę, że prędkość to jest to, co lubimy najbardziej. Lubię czuć wiatr, jak się szybko płynie. W naszej grupie Katamarany Południe jest bardzo dużo załóg mieszanych. Najczęściej są to małżeństwa albo ojcowie z córkami. Nie jest to już taka nisza typowo męska - dodają Kornel i Magda Wieczorek z Bytomia.
Przypomnijmy, w Turawie miały odbyć się po raz pierwszy także Mistrzostwa Świata Katamaranów TOPCAT jednak z powodu pandemii koronawirusa zawody zostały przesunięte na przyszły rok.