Nie tylko z cukierni. Pączki robimy także w domach
Pączki z różą, marmoladą, serem czy czekoladą, a także faworki - to te słodkości dziś (20.02) kupujemy najczęściej. Z okazji Tłustego Czwartku od samego rana w cukierniach ustawiają się długie kolejki. Są jednak domy, w których pączki przygotowuje się samodzielnie.
- Najpierw się robi ciasto. Potem się z tego ciasta wykrawa szklanką takie kółka. Na to się daje marmoladę, następnie się to zakrywa i gotuje.
W praktyce cały proces - wyrabiania ciasta, jego wałkowania i lepienia pączków - jest bardziej skomplikowany i potrzeba do tego dużo czasu. Jego zwieńczeniem jest smażenie.
- Pączki możemy dać do tłuszczu, kiedy jego temperatura osiągnie 100 st. Celsjusza - informuje pani Bernadeta. - Smażymy około pięciu minut. Patyczkiem trzeba sprawdzić, czy jest pączek dobry. Jak jest usmażony, to na patyczku nie zostaje nam ciasto. Ma ładną obwódkę, na której widać łączenie pączka i po tym poznajemy, że pączek jest gotowy do zjedzenia.
Jak podają różne źródła, jeden pączek to średnio 300 kalorii, ale podobno, jeśli ktoś w Tłusty Czwartek nie zje ani jednego pączka, będzie mu się gorzej wiodło.