Wypchnął kolegę przez okno? Pokrzywdzony zmarł w szpitalu, a Adam M. stanął przed sądem
Pokłócił się ze swoim kolegą i wypchnął go przez okno - taka jest wersja prokuratury. Teraz 43-letni Adam M. odpowie za zabójstwo przed Sądem Okręgowym w Opolu. Do zdarzenia doszło w styczniu tego roku w jednej z nyskich kamienic. Dzisiaj ruszył proces w tej sprawie.
W mieszkaniu oskarżonego trwała impreza. W pewnym momencie ten pokłócił się ze swoim kolegą 63-letnim Zdzisławem K. Po chwili wypchnął go przez barierkę w drzwiach balkonowych. Upadek z 3 piętra okazał się śmiertelny.
- Działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Zdzisława K., po uprzednim chwyceniu pokrzywdzonego za odzież, wyrzucił mężczyznę z okna balkonowego na ziemię - odczytywała akt oskarżenia prokurator Elżbieta Bagrowska.
Oskarżony Adam M. wyjaśniał przed sądem, że nie wypchnął Zdzisława K. specjalnie.
- Jak koledzy wyszli, to doszło pomiędzy nami do awantury. Poszarpaliśmy się, a nie powiem, mam więcej siły niż Zdzisław. Ja go uderzyłem z otwartej dłoni, to nie było pchnięcie. Zdzisław zawinął się o tą niską barierkę i poleciał. Ja zobaczyłem tylko jego buty. Zaglądnąłem za okno, a Zdzisław leżał. Ruszał gdzieś tam ręką. Sądziłem, że się podniesie i wróci do domu. Ja nie zdążyłem go złapać, bo byłem wypity - dodał w wyjaśnieniach oskarżony.
63-letni mężczyzna zmarł w szpitalu. Za zabójstwo grozi dożywocie. Oskarżony był już wcześniej karany.
- Działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Zdzisława K., po uprzednim chwyceniu pokrzywdzonego za odzież, wyrzucił mężczyznę z okna balkonowego na ziemię - odczytywała akt oskarżenia prokurator Elżbieta Bagrowska.
Oskarżony Adam M. wyjaśniał przed sądem, że nie wypchnął Zdzisława K. specjalnie.
- Jak koledzy wyszli, to doszło pomiędzy nami do awantury. Poszarpaliśmy się, a nie powiem, mam więcej siły niż Zdzisław. Ja go uderzyłem z otwartej dłoni, to nie było pchnięcie. Zdzisław zawinął się o tą niską barierkę i poleciał. Ja zobaczyłem tylko jego buty. Zaglądnąłem za okno, a Zdzisław leżał. Ruszał gdzieś tam ręką. Sądziłem, że się podniesie i wróci do domu. Ja nie zdążyłem go złapać, bo byłem wypity - dodał w wyjaśnieniach oskarżony.
63-letni mężczyzna zmarł w szpitalu. Za zabójstwo grozi dożywocie. Oskarżony był już wcześniej karany.