Opolskie: śmigus-dyngus. Tradycja powoli wymierająca
Coraz rzadziej na naszych ulicach można spotkać osoby polewające wodą w śmigusa-dyngusa
Coraz rzadziej na naszych ulicach można spotkać osoby polewające wodą w śmigusa-dyngusa
Drugi dzień Świąt Wielkanocnych nieodzownie kojarzy nam się również z tradycją polewania wodą, czyli śmigusem-dyngusem. Patrząc jednak na puste, a co ważniejsze suche ulice Opola, można stwierdzić, że tradycją wymierającą. Zwyczaj polewania się wodą kultywowane jest nadal na wsiach. My z naszym mikrofonem byliśmy w Przyworach.
- Rano trzeba iść najpierw do kościoła, a później trzeba iść lać dziewczyny - mówi Kevin. - Przychodzimy do domu. Dziewczyny lejemy wodą, a dorosłe panie psikamy perfumami. Dostajemy różne prezenty zajączka, jak słodycze. Rodzice nam przekazywali tę tradycję.
- Tu chłopaki z kościoła przyszli, żeby nas oblać - dodaje Małgorzata. - Mój syn też już pojechał oblewać. Już po kościele, to pojechał z tatą. Dzisiaj jest chłodniej to chłopaki raczej perfumami pryskają. Bo jak jest cieplej to raczej wodą oblewają. U nas tradycja jest dość zachowana. Syn ma osiem lat, to już od wczoraj czekał na tego śmigusa.
Śmigus-dyngus, to pradawny obyczaj słowiański, który z czasem został skojarzony z drugim dniem Świąt Wielkanocnych. Według dawnych wierzeń miał zapewnić zdrowie i dobrobyt, a młodym pannom zamążpójście.
- Tu chłopaki z kościoła przyszli, żeby nas oblać - dodaje Małgorzata. - Mój syn też już pojechał oblewać. Już po kościele, to pojechał z tatą. Dzisiaj jest chłodniej to chłopaki raczej perfumami pryskają. Bo jak jest cieplej to raczej wodą oblewają. U nas tradycja jest dość zachowana. Syn ma osiem lat, to już od wczoraj czekał na tego śmigusa.
Śmigus-dyngus, to pradawny obyczaj słowiański, który z czasem został skojarzony z drugim dniem Świąt Wielkanocnych. Według dawnych wierzeń miał zapewnić zdrowie i dobrobyt, a młodym pannom zamążpójście.
