Jak rozwiązać problem benzenu rozmawiali goście Samorządowej Loży Radiowej nadawanej z Kędzierzyna-Koźla
Skąd się bierze benzen w powietrzu, którym oddychają mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla? Jak walczyć z nagłymi skokami wartości tego trującego gazu? Co już zrobiono dla poprawy jakości powietrza a co jeszcze można zrobić? O tym rozmawiali dzisiaj goście Samorządowej Loży Radiowej, która odbyła się w plenerowym studiu w Kędzierzynie-Koźla.
- Od lat oddychamy zatrutym powietrzem a skutki tego są katastrofalne – mówią mieszkanki miasta. – Częste bóle głowy, tak jak ma moja siostra. Co jeździ na SOR, to jest stan zagrażający życiu. Pękają jej płuca, ma rozedmę, ma odmę, i nie wiadomo od czego. Benzen dlatego, że jest substancją rakotwórczą, ma niesamowicie negatywne działanie na nasze samopoczucie, na to że rano nie potrafimy wstać do pracy, budzimy się z bólami głowy, że mamy w oczach piasek itd.
- Robimy co możemy, ale praktycznie nie mamy żadnego przełożenia na instytucje, które mogłyby nam pomóc – mówi Sabina Nowosielska, prezydent Kędzierzyna-Koźla. – Na początku tamtego roku prawie było uzgodnione, że WIOŚ, który ma takie urządzenie Rapid, które może jeździć po miastach, np. po naszym mieście, i może badać stężenie. Nic z tego nie wyszło. Oni mają zadziałać w ten sposób, żeby w nocy takie badania zrobić. I powinni to robić kilka razy w ciągu miesiąca, a nie jak zrobili w tamtym roku – raz.
- Po kilku latach działań udało się w lipcu zmienić prawo, ma to ułatwić walkę z benzenem – mówi senator Grzegorz Peczkis. – Wprowadzając inspektora działającego 24 godziny na dobę. Po drugie, inspektor dostał pełne wsparcie policji, która będzie towarzyszyła wejściu do zakładu. Po trzecie, dotychczasowy 7-dniowy okres wyprzedzający, w którym musiała być zgłaszana kontrola, uległ likwidacji. Nie ma sytuacji, że osoba która produkuje, zajmuje się benzenem, będzie wiedziała, o której jest pomiar.
- Walcząc z benzenem możemy jedynie poruszać się w granicach prawa – przypomina Zygfryd Steuer (Mniejszość Niemiecka). – Dobre jest, że to prawo zostało zmienione. Bardzo dobrym posunięciem jest to, że nie ma obowiązku informowania podmiotu kontrolowanego na 7 dni przed rozpoczęciem kontroli o fakcie właśnie takiej kontroli.
- Moim zdaniem nie widać determinacji w walce z zatrutym powietrzem – uważa Marek Piasecki (Kukiz’15). – Wszyscy chcą coś zrobić, ale efektów nie widać. Zabrakło jeszcze jednego kroku. Pamiętam, że pani prezydent z przewodniczącym w tamtym roku napisaliście petycję do pani premier. Trzeba było wyjść do ludzi, zebrać te 5, 10 tysięcy podpisów. To byłby krok w dobrą stronę.
- Nie ma znaczenia, czy kupimy jedno czy trzy kolejne urządzenia pomiarowe. Problem tkwi gdzie indziej – uważa Robert Węgrzyn (Platforma Obywatelska). – Władze miasta, władze powiatowe, senator uruchomili wszystkie możliwe, dostępne im środki, powiadomili wszystkie odpowiednie organy aby tę sprawę rozwiązać, a nadal stoimy w miejscu. Jeżeli te przepisy, o których pan senator dzisiaj mówi, zostaną wdrożone, to jest tylko kwestia czasu, żeby ten problem został rozwiązany.
- Zastanawiające jest to, że nadal nie wiemy, kto stoi za pikami benzenu – mówi Andrzej Chrzanowski (Prawo i Sprawiedliwość). – Problem benzenu faktycznie rozpala mieszkańców do czerwoności. Mieszkańcy obserwują te piki benzenu i widać, że jakiś przedsiębiorca bądź firmy, robią to cyklicznie. To nie jest przypadkowe działanie, że te piki pojawiają się w pewnych godzinach. Trzeba zlokalizować kto. Być może jest jakieś ciche przyzwolenie, być może jakieś układy, o których my nie wiemy, ale coś powoduje, że do tej pory nie został wykryty.
- Żeby rozwiązać ten problem musi być dobra wola wszystkich stron – twierdzi Andrzej Krebs, radny powiatowy (PiS). – Jest to jakaś niesamowita zabawa w ciuciubabkę, w chowanego. Wszyscy chcą sprawdzić, chcą kontrolować, są urządzenia, a piki dalej występują. Ostatnio bardzo duży wzrost benzenu był 19 sierpnia.
Innym czynnikiem, który pogarsza jakość powietrza w Kędzierzynie-Koźlu, są pyły zawieszone. W większości to efekt spalania w domowych kotłowniach śmieci oraz opału słabej jakości.
- Robimy co możemy, ale praktycznie nie mamy żadnego przełożenia na instytucje, które mogłyby nam pomóc – mówi Sabina Nowosielska, prezydent Kędzierzyna-Koźla. – Na początku tamtego roku prawie było uzgodnione, że WIOŚ, który ma takie urządzenie Rapid, które może jeździć po miastach, np. po naszym mieście, i może badać stężenie. Nic z tego nie wyszło. Oni mają zadziałać w ten sposób, żeby w nocy takie badania zrobić. I powinni to robić kilka razy w ciągu miesiąca, a nie jak zrobili w tamtym roku – raz.
- Po kilku latach działań udało się w lipcu zmienić prawo, ma to ułatwić walkę z benzenem – mówi senator Grzegorz Peczkis. – Wprowadzając inspektora działającego 24 godziny na dobę. Po drugie, inspektor dostał pełne wsparcie policji, która będzie towarzyszyła wejściu do zakładu. Po trzecie, dotychczasowy 7-dniowy okres wyprzedzający, w którym musiała być zgłaszana kontrola, uległ likwidacji. Nie ma sytuacji, że osoba która produkuje, zajmuje się benzenem, będzie wiedziała, o której jest pomiar.
- Walcząc z benzenem możemy jedynie poruszać się w granicach prawa – przypomina Zygfryd Steuer (Mniejszość Niemiecka). – Dobre jest, że to prawo zostało zmienione. Bardzo dobrym posunięciem jest to, że nie ma obowiązku informowania podmiotu kontrolowanego na 7 dni przed rozpoczęciem kontroli o fakcie właśnie takiej kontroli.
- Moim zdaniem nie widać determinacji w walce z zatrutym powietrzem – uważa Marek Piasecki (Kukiz’15). – Wszyscy chcą coś zrobić, ale efektów nie widać. Zabrakło jeszcze jednego kroku. Pamiętam, że pani prezydent z przewodniczącym w tamtym roku napisaliście petycję do pani premier. Trzeba było wyjść do ludzi, zebrać te 5, 10 tysięcy podpisów. To byłby krok w dobrą stronę.
- Nie ma znaczenia, czy kupimy jedno czy trzy kolejne urządzenia pomiarowe. Problem tkwi gdzie indziej – uważa Robert Węgrzyn (Platforma Obywatelska). – Władze miasta, władze powiatowe, senator uruchomili wszystkie możliwe, dostępne im środki, powiadomili wszystkie odpowiednie organy aby tę sprawę rozwiązać, a nadal stoimy w miejscu. Jeżeli te przepisy, o których pan senator dzisiaj mówi, zostaną wdrożone, to jest tylko kwestia czasu, żeby ten problem został rozwiązany.
- Zastanawiające jest to, że nadal nie wiemy, kto stoi za pikami benzenu – mówi Andrzej Chrzanowski (Prawo i Sprawiedliwość). – Problem benzenu faktycznie rozpala mieszkańców do czerwoności. Mieszkańcy obserwują te piki benzenu i widać, że jakiś przedsiębiorca bądź firmy, robią to cyklicznie. To nie jest przypadkowe działanie, że te piki pojawiają się w pewnych godzinach. Trzeba zlokalizować kto. Być może jest jakieś ciche przyzwolenie, być może jakieś układy, o których my nie wiemy, ale coś powoduje, że do tej pory nie został wykryty.
- Żeby rozwiązać ten problem musi być dobra wola wszystkich stron – twierdzi Andrzej Krebs, radny powiatowy (PiS). – Jest to jakaś niesamowita zabawa w ciuciubabkę, w chowanego. Wszyscy chcą sprawdzić, chcą kontrolować, są urządzenia, a piki dalej występują. Ostatnio bardzo duży wzrost benzenu był 19 sierpnia.
Innym czynnikiem, który pogarsza jakość powietrza w Kędzierzynie-Koźlu, są pyły zawieszone. W większości to efekt spalania w domowych kotłowniach śmieci oraz opału słabej jakości.