Licznik oszalał i nad ranem wskazał ponad 5 milionów złotych. Dawidek Drapacz leci do Stanford!
Ponad 5 milionów w niespełna 4 miesiące udało się zebrać dla Dawidka Drapacza. Licznik od kilku tygodni kręcił się jak oszalały i dziś (07.08) nad ranem wskazał, że udało się zebrać ponad 100% potrzebnej kwoty. O życie 2,5-letniego opolanina walczy cała Polska. Padały rekordowe wpłaty, m.in. 80, czy 50 tysięcy złotych. To była bezsenna noc dla całej rodziny Dawidka, która obserwowała wciąż niezatrzymujący się licznik.
- Było mnóstwo emocji. Teraz czujemy ulgę, ale przede wszystkich wdzięczność – mówi Elżbieta, mama chłopca. - Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, że się udało. Udało się dzięki dużej ilości osób i dużego wsparcia. To jest ogromny sukces wszystkich. Wierzyłam w to, że znajdą się tacy ludzie, którzy będą chcieli pomóc i nie zostawią nas w potrzebie. Wysłaliśmy już zapytanie do Stanford o termin operacji. Oni już wszystko planują, rozdzielają swoje obowiązki. Mam nadzieję, że na dniach będziemy wiedzieć coś więcej. Teraz czekamy - dodaje mama Dawida.
Zbiórkę wsparło blisko 200 tysięcy osób. Chłopiec cierpi na rzadką wadę serca i płuc. Tylko specjaliści w amerykańskim Stanford podjęli się zrekonstruowania maleńkich tętniczek płucnych Dawidka. Ta operacja uratuje mu życie i pozwoli normalnie funkcjonować.
Zbiórkę wsparło blisko 200 tysięcy osób. Chłopiec cierpi na rzadką wadę serca i płuc. Tylko specjaliści w amerykańskim Stanford podjęli się zrekonstruowania maleńkich tętniczek płucnych Dawidka. Ta operacja uratuje mu życie i pozwoli normalnie funkcjonować.