Nie będzie referendum w sprawie budowy więzienia w Brzegu. - Biorę za to całą odpowiedzialność - mówi poseł Grabowski
- Referendum miało być formą mediacji między władzami Brzegu a mieszkańcami, którzy nie zgadzają się na budowę drugiego zakładu karnego - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" Paweł Grabowski, poseł ruchu Kukiz '15, inicjator całej akcji referendalnej. Glosowania nie będzie, bo ze względów formalnych radni odrzucili wniosek mieszkańców. - Biorę za to całą odpowiedzialność - dodaje gość Radia Opole.
- Zebrano 3400 podpisów, 200 odrzucono, bo zostały złożone przez mieszkańców Pawłowa, Zielęcic. 800 podpisów zostało uznanych za nieważne, dlatego że ludzie nie wpisali "Brzeg" w rubryce "adres zamieszkania", czyli wpisali tylko ulicę i nr domu. Moim zdaniem to nadmierny formalizm. Zakwestionowano również to, że na liście nie było mojego imienia i nazwiska i adresu zamieszkania. Na listach zabrakło także wymienienia wszystkich członków komitetu referendalnego.
Potrzebnych było 2400 poprawnych podpisów poparcia. Według wyliczeń komisji ważnych było tylko około 700. - Inicjatywa mieszkańców upadła, ale to nie kończy sprawy - uważa poseł. - Rada podjęła słuszną decyzję. W sytuacji, kiedy nie ma formalnie tylu podpisów, ile powinno być, rada nie miała innego wyjścia. Mam nadzieję, że pan burmistrz wywiąże się z deklaracji, którą złożył na antenie Radia Opole. Powiedział, że jeżeli 10 procent mieszkańców Brzegu chce tego referendum - nie stawiał żadnych dodatkowych warunków formalnych - to powinno się ono odbyć.
- Jeśli wniosek mieszkańców spełniłby wszystkie wymogi formalne, to brzescy radni musieliby zarządzić referendum - powiedziała w "Poglądach i osądach" Agnieszka Mikucka, zastępca dyrektora opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Pytamy czy byłoby ono wiążące? - To zależałoby od tego, jak zmobilizowaliby się mieszkańcy. Aby referendum w innej sprawie niż odwołanie organu stanowiącego bądź wójta, burmistrza czy prezydenta było ważne, musi zagłosować 30 procent uprawnionych.
Piotr Szpulak, radny i mieszkaniec osiedla, które ma sąsiadować z nową placówką penitencjarną zapowiedział, że na najbliższej sesji zostanie złożony projekt uchwały ws. organizacji referendum.
Potrzebnych było 2400 poprawnych podpisów poparcia. Według wyliczeń komisji ważnych było tylko około 700. - Inicjatywa mieszkańców upadła, ale to nie kończy sprawy - uważa poseł. - Rada podjęła słuszną decyzję. W sytuacji, kiedy nie ma formalnie tylu podpisów, ile powinno być, rada nie miała innego wyjścia. Mam nadzieję, że pan burmistrz wywiąże się z deklaracji, którą złożył na antenie Radia Opole. Powiedział, że jeżeli 10 procent mieszkańców Brzegu chce tego referendum - nie stawiał żadnych dodatkowych warunków formalnych - to powinno się ono odbyć.
- Jeśli wniosek mieszkańców spełniłby wszystkie wymogi formalne, to brzescy radni musieliby zarządzić referendum - powiedziała w "Poglądach i osądach" Agnieszka Mikucka, zastępca dyrektora opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Pytamy czy byłoby ono wiążące? - To zależałoby od tego, jak zmobilizowaliby się mieszkańcy. Aby referendum w innej sprawie niż odwołanie organu stanowiącego bądź wójta, burmistrza czy prezydenta było ważne, musi zagłosować 30 procent uprawnionych.
Piotr Szpulak, radny i mieszkaniec osiedla, które ma sąsiadować z nową placówką penitencjarną zapowiedział, że na najbliższej sesji zostanie złożony projekt uchwały ws. organizacji referendum.