Szpitalne szafki łatwym kąskiem dla złodzieja. Mężczyzna został zatrzymany
Opolscy policjanci zatrzymali mężczyznę, który okradał szafki pacjentów i personelu w szpitalu wojewódzkim. Mężczyzna został ujęty na gorącym uczynku.
- O podejrzanym mężczyźnie policjantów poinformowali pracownicy szpitala - mówi st. sierż Dariusz Świątczak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - Był to 26-latek. Pozostawił po sobie kolejnych 10 wyłamanych drzwi do szafek ubraniowych. Zatrzymanym okazał się mieszkaniec Katowic. Usłyszał on łącznie 26 zarzutów włamań i usiłowań włamań do szpitalnych szafek. Według śledczych prowadzących tę sprawę może on mieć na koncie więcej tego typu przestępstw.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, teraz grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Problem kradzieży znany jest w opolskich szpitalach od lat. Pacjenci jednak czują się bezpieczni. Jak zaznaczają, najważniejsza jest czujność.
- Koledzy na sali, jeden drugiemu, jak gdzieś ktoś wychodzi to zwraca uwagę, pilnuje. Jestem zupełnie spokojna. Przyszłam z biżuterią na rękach na uszach, wsadziłam do szafeczki. Akurat byłam w takiej sytuacji, że tutaj koleżanka niechodząca zaopiekowała się moim majątkiem, że tak powiem. Jedynie z lodówki zniknęły jogurty, ale to może przez pomyłkę ktoś wziął, bo tam chodzą pacjenci itd.
O uwagę apelują także pracownicy szpitali. Jak zaznaczają, złodzieje są bezwzględni i często długo obserwują ofiary. Zdarza się, że złodzieje podają się za osoby z rodziny, przeszukują szafki i zabierają cenne przedmioty.
- Pacjenci zawsze mogą skorzystać z depozytu i do tego zachęcamy - mówi prezes szpitala wojewódzkiego, Renata Ruman-Dzido. - Mieliśmy w ostatnim czasie można powiedzieć napad. Została zniszczona szatnia pracowników. Wszystkie szafki połamane. To jest chwila, moment. Czasem stan chorych nie pozwala na to, żeby ruszyć z akcją pościgową za tym złodziejem. Zawsze można włożyć do kieszonki ten telefon, a jeżeli jest szlafrok, piżama bez tej kieszonki, poprosić panie pielęgniarki o przechowanie w dyżurce.
Personel zaznacza też, że warto zwrócić uwagę na osoby, które przez dłuższy czas przebywają w szpitalu i podejrzanie się zachowują. Najczęściej giną telefony, laptopy oraz pieniądze.
Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, teraz grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Problem kradzieży znany jest w opolskich szpitalach od lat. Pacjenci jednak czują się bezpieczni. Jak zaznaczają, najważniejsza jest czujność.
- Koledzy na sali, jeden drugiemu, jak gdzieś ktoś wychodzi to zwraca uwagę, pilnuje. Jestem zupełnie spokojna. Przyszłam z biżuterią na rękach na uszach, wsadziłam do szafeczki. Akurat byłam w takiej sytuacji, że tutaj koleżanka niechodząca zaopiekowała się moim majątkiem, że tak powiem. Jedynie z lodówki zniknęły jogurty, ale to może przez pomyłkę ktoś wziął, bo tam chodzą pacjenci itd.
O uwagę apelują także pracownicy szpitali. Jak zaznaczają, złodzieje są bezwzględni i często długo obserwują ofiary. Zdarza się, że złodzieje podają się za osoby z rodziny, przeszukują szafki i zabierają cenne przedmioty.
- Pacjenci zawsze mogą skorzystać z depozytu i do tego zachęcamy - mówi prezes szpitala wojewódzkiego, Renata Ruman-Dzido. - Mieliśmy w ostatnim czasie można powiedzieć napad. Została zniszczona szatnia pracowników. Wszystkie szafki połamane. To jest chwila, moment. Czasem stan chorych nie pozwala na to, żeby ruszyć z akcją pościgową za tym złodziejem. Zawsze można włożyć do kieszonki ten telefon, a jeżeli jest szlafrok, piżama bez tej kieszonki, poprosić panie pielęgniarki o przechowanie w dyżurce.
Personel zaznacza też, że warto zwrócić uwagę na osoby, które przez dłuższy czas przebywają w szpitalu i podejrzanie się zachowują. Najczęściej giną telefony, laptopy oraz pieniądze.