Nyska wigilia po męsku. Pierogi lepi, ale choinkę... wyciąga z worka już przystrojoną
W czasie świąt nie tylko kobiety mają pełne ręce roboty. Okazuje się, że niektórzy panowie w kuchni świetnie sobie radzą i wszystkie potrawy wigilijne przygotowują własnoręcznie od A do Z. Piotr Przybyłowski z Nyskiego Domu Kultury, który na co dzień pracuje z seniorami, sam szykuje świąteczne potrawy i wcale z tego powodu nie narzeka.
Dzielny nysanin twierdzi, że w kuchni czuje się świetnie. Przyznaje też, że niektóre rzeczy chyba nawet szybciej mu idą, niż mamie czy babci.
- Ale to pewnie dlatego, że one w szykowanie jedzenia wkładały więcej serca. A ja robię tak trochę po męsku. Rodziców mam chorych, więc prawda jest taka, że całe Boże Narodzenie jest na mojej głowie. Ale daję radę - mówi.
- Sernik upiekłem, makowiec. Jest sałatka jarzynowa, według tradycji. Tatar będzie, ale z łososia. Poza tym jeszcze galareta z ryb, ryby smażone, uszka obowiązkowo, pierogi ruskie i pierogi z kapustą i grzybami. I jeszcze kutię. Ojciec bardzo lubi, zatem od tej potrawy nie ma ucieczki. Pszenica już napęczniała. Natomiast żeby w domu było przyjemnie, muszę również zadbać o wystrój świąteczny. Kwestią jest tylko, kiedy znajdę czas pomiędzy gotowaniem, a sprzątaniem. I jeszcze obrus zmienić i klimat świąteczny zrobić. Jedyne z czym idę na łatwiznę to choinka. Nie ubieram jej, bo stoi w piwnicy już przystrojona. Wystarczy ją tylko wyjąć z worka - opowiada.
Pan Piotrek dodaje, że aby się jeszcze bardziej odciążyć, to zamiast setki uszek do barszczu, wyjątkowo zrobi jedyne… sześćdziesiąt sztuk.
- Ale to pewnie dlatego, że one w szykowanie jedzenia wkładały więcej serca. A ja robię tak trochę po męsku. Rodziców mam chorych, więc prawda jest taka, że całe Boże Narodzenie jest na mojej głowie. Ale daję radę - mówi.
- Sernik upiekłem, makowiec. Jest sałatka jarzynowa, według tradycji. Tatar będzie, ale z łososia. Poza tym jeszcze galareta z ryb, ryby smażone, uszka obowiązkowo, pierogi ruskie i pierogi z kapustą i grzybami. I jeszcze kutię. Ojciec bardzo lubi, zatem od tej potrawy nie ma ucieczki. Pszenica już napęczniała. Natomiast żeby w domu było przyjemnie, muszę również zadbać o wystrój świąteczny. Kwestią jest tylko, kiedy znajdę czas pomiędzy gotowaniem, a sprzątaniem. I jeszcze obrus zmienić i klimat świąteczny zrobić. Jedyne z czym idę na łatwiznę to choinka. Nie ubieram jej, bo stoi w piwnicy już przystrojona. Wystarczy ją tylko wyjąć z worka - opowiada.
Pan Piotrek dodaje, że aby się jeszcze bardziej odciążyć, to zamiast setki uszek do barszczu, wyjątkowo zrobi jedyne… sześćdziesiąt sztuk.