Nysa zamknęła wyremontowaną strzelnicę. Kule latają po okolicznym osiedlu?
Czy faktycznie pociski z nyskiej strzelnicy im. Żołnierzy Niezłomnych przy ulicy Grodkowskiej wydostają się poza ten obiekt? Mieszkańcy pobliskiej dzielnicy napisali w tej sprawie pismo do magistratu, skarżąc się na hałas spowodowany strzelaniem, ale także wyrażając obawy, że "kule fruwają w powietrzu". W efekcie strzelnica - oddana w marcu jako projekt obywatelski - została zamknięta.
- Pocisków wprawdzie nikt nie widział, nie zostało potwierdzone, że te kule przedostają się poza obręb strzelnicy, ale traktujemy tę sprawę poważnie. Nie chcemy odpowiadać w sytuacji, gdyby faktycznie doszło do jakiegoś nieszczęścia. Obiekt został zatem zamknięty, będzie wyciszony i zadaszony nad całym torem strzelniczym, aby wykluczyć ewentualne przedostawanie się kul poza strzelnicę - mówi wiceburmistrz Piotr Bobak.
Burmistrz dodaje, że odbyły się w tej sprawie spotkania i konsultacje z architektem.
- Stanowisko projektanta jest takie, że mogą się tam odbywać strzelania, ale na osi 100 metrów i w pozycji leżącej. Rzekomo powinno to zapobiegać temu, by te pociski się gdzieś wydostały poza obręb strzelnicy. Jednak podkreślam – taki fakt nie został formalnie potwierdzony - mówi Bobak.
- Fizycznie jest niemożliwe, żeby coś tam wyleciało, nie ma tam żadnych nieprawidłowości, jeśli chodzi o sam obiekt. Wcześniej, kiedy jeszcze strzelali policjanci, też ludzie mówili, że coś tam lata, ale nigdy nie zostało to potwierdzone – mówi Krzysztof Hofman, dzierżawca strzelnicy i szef wojewódzkich struktur Ligi Obrony Kraju.
Dodajmy, że na strzelnicy przy ul.Grodkowskiej w Nysie już w 1923 roku ćwiczyli żołnierze niemieckiego garnizonu, po wojnie – polskie wojsko i policja. Przez ostatnie lata obiekt stał zdewastowany. Ostatecznie jego reaktywacja została zgłoszona do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego i zajęła 1 miejsce. Miasto odnowiło strzelnicę kosztem ok. miliona zł, ale ostateczna koncepcja zakłada prace rzędu 2,5 mln.
Burmistrz dodaje, że odbyły się w tej sprawie spotkania i konsultacje z architektem.
- Stanowisko projektanta jest takie, że mogą się tam odbywać strzelania, ale na osi 100 metrów i w pozycji leżącej. Rzekomo powinno to zapobiegać temu, by te pociski się gdzieś wydostały poza obręb strzelnicy. Jednak podkreślam – taki fakt nie został formalnie potwierdzony - mówi Bobak.
- Fizycznie jest niemożliwe, żeby coś tam wyleciało, nie ma tam żadnych nieprawidłowości, jeśli chodzi o sam obiekt. Wcześniej, kiedy jeszcze strzelali policjanci, też ludzie mówili, że coś tam lata, ale nigdy nie zostało to potwierdzone – mówi Krzysztof Hofman, dzierżawca strzelnicy i szef wojewódzkich struktur Ligi Obrony Kraju.
Dodajmy, że na strzelnicy przy ul.Grodkowskiej w Nysie już w 1923 roku ćwiczyli żołnierze niemieckiego garnizonu, po wojnie – polskie wojsko i policja. Przez ostatnie lata obiekt stał zdewastowany. Ostatecznie jego reaktywacja została zgłoszona do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego i zajęła 1 miejsce. Miasto odnowiło strzelnicę kosztem ok. miliona zł, ale ostateczna koncepcja zakłada prace rzędu 2,5 mln.