Dzika zwierzyna coraz większym problemem mieszkańców miast
- Przetrzymywanie dzikich zwierząt jest karalne - powiedział rozmowie "W cztery oczy" Wojciech Plewka, przewodniczący zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego. Takie zwierze później wypuszczone na wolność wraca do ludzi.
- Nie wolno dokarmiać dzikich zwierząt, oduczamy je zdobywania pokarmu. Ponadto przestają się one bać ludzi - dodaje łowczy. - Jeśli już spotkamy np. dzika w środku miasta, to powinniśmy zachować spokój, wycofać się z tego miejsca i zgłosić zdarzenie straży miejskiej.
- Należy delikatnie się wycofać. Gdy zwierze samo do nas podchodzi, to jeszcze jest gorzej. Jeszcze bardziej należy unikać jakiegokolwiek kontaktu. Żadnego głaskania. Takie zwierze może być chore - wyjaśnia Plewka.
Dzikie zwierzęta, które najczęściej wychodzą do ludzi to lisy, kuny, dziki, jelenie i sarny.
- To my ludzie jesteśmy ekspansywni, ciągniemy w kierunku granic miast, coraz bardziej je rozbudowujemy i zabieramy przestrzeń zwierzętom - powiedział w porannej rozmowie "Poglądy i osądy" Lesław Sobieraj, dyrektor opolskiego ogrodu zoologicznego.
- To zwierzęta były tam pierwsze. One mają zakodowane w genach, że to jest ich teren. Prosty przykład - osiedle Armii Krajowej w Opolu. Bardzo często widuję tam w lecie jeże czy zające. To były tereny polne, leśne gdzie ta zwierzyna występowała na co dzień. Ona ma zakodowane, że to jest ich miejsce - dodaje dyrektor opolskiego ZOO.
- Większość gatunków zwierząt, które mają się dobrze, potrafiły zbliżyć się do człowieka i w jego otoczeniu egzystować, np. bocian biały - dodaje Sobieraj.