Zespół mediacyjny ma wypracować kompromis ws. nowego Opola. Komentarze gości RO
- Strony doszły do punktu, w którym sprawy wracają na poziom regionu. Jest wola kompromisu - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski, pytany o efekty wczorajszego (16.01) spotkania w MSWiA w sprawie powiększenia Opola.
Przypomnijmy, w poniedziałek (16.01) w stołecznym Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" o zmianie granic Opola i sporze wokół tego rozporządzenia rozmawiali: minister Mariusz Błaszczak, Sebastian Chwałek, podsekretarz stanu w MSWiA, przedstawiciele protestujących z gm. Dobrzeń Wielki, wójt Henryk Wróbel oraz prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski, a także ordynariusz opolski, biskup Andrzej Czaja. Spotkanie to było warunkiem przerwania głodówki w Dobrzeniu Wielkim.
Zgodnie z ustaleniami, do piątku zostanie powołana grupa mediacyjna. Wypracowane przez nią ustalenia ma prezentować wyłącznie mediator.
- Jest cisza mediacyjna i dla dobra samych mediacji powinniśmy mówić jak najmniej. Jesteśmy w takim punkcie po tych miesiącach sporu, w którym rzeczywiście profesjonalna mediacja wydaje się być dobrym pomysłem na to, by znaleźć rozwiązanie - powiedział na naszej antenie Arkadiusz Wiśniewski.
- Ma powstać zespół mediacyjny, w którym mam również mieć swojego przedstawiciela, będzie również reprezentant rządu, wojewoda, reprezentanci protestujących. I będziemy pracować nad kompromisem. Strony wyraziły wolę kompromisu wczoraj - mówił Wiśniewski.
W opinii prezydenta Opola, bardzo dobry pomysł poszerzenia granic stolicy regionu, który sprawdził się w Rzeszowie, przerodził się niepotrzebnie w bitwę polityczną, w którą wmieszali się przypadkowi politycy, co niestety szkodzi całej sprawie.
- Istota problemu leży w konieczności wzmocnienia stolicy regionu, poradzenia sobie z depopulacją oraz zwiększenia atrakcyjności inwestycyjnej - powtórzył na naszej antenie prezydent.
- To zasługa głodujących, że doszło do mediacji - powiedział w "Poglądach i osądach" Marek Leja, wójt Dąbrowy.
- Mimo wsparcia naszych mieszkańców, szczególnie Sławic, Wrzosek, którzy bardzo często pojawiali się w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu (red. gdzie przez przeszło 2 tygodnie była prowadzona głodówka), nikt z moich mieszkańców na tak drastyczny sposób, czyli głodowy się nie zdecydował. Stąd my nie mamy prawa żądać od tych ludzi, by występowali w imieniu wszystkich czterech gmin - tłumaczył wójt Dąbrowy.
Marek Leja - jak powiedział w porannym komentarzu - nie pogodził się ze stratą sołectw dwóch sołectw: Sławic i Wrzosek oraz części Karczowa na rzecz Opola. Jak dodał, 2 stycznia, czyli dzień po formalnym poszerzeniu granic, w jego gminie nie zmieniło się nic, jeśli chodzi o majątek.
- Wygląda na to, że wszystkie te świetlice, remizy, sieci wodno-kanalizacyjne są ciągle nasze. To dzięki naszej dobrej woli - tych trzech wójtów i burmistrz - tak naprawdę ciągle jest tam życie, tzn. my staramy się umowami użyczać miastu do wykorzystania te budynki, tak by straż miała swoje miejsce i mogła jechać do pożarów, żeby dzieci w Sławicach mogły chodzić do szkoły. Przecież ta szkoła jest ciągle gminy, czyli my ją teraz użyczamy miastu Opole instytucji, która się nazywa szkoła bodajże nr 33 w Opolu w budynku Sławic - tłumaczył wójt Dąbrowy.
Opole, przypomnijmy, zostało od stycznia powiększone o 12 sołectw z 4 sąsiednich gmin.
Zgodnie z ustaleniami, do piątku zostanie powołana grupa mediacyjna. Wypracowane przez nią ustalenia ma prezentować wyłącznie mediator.
- Jest cisza mediacyjna i dla dobra samych mediacji powinniśmy mówić jak najmniej. Jesteśmy w takim punkcie po tych miesiącach sporu, w którym rzeczywiście profesjonalna mediacja wydaje się być dobrym pomysłem na to, by znaleźć rozwiązanie - powiedział na naszej antenie Arkadiusz Wiśniewski.
- Ma powstać zespół mediacyjny, w którym mam również mieć swojego przedstawiciela, będzie również reprezentant rządu, wojewoda, reprezentanci protestujących. I będziemy pracować nad kompromisem. Strony wyraziły wolę kompromisu wczoraj - mówił Wiśniewski.
W opinii prezydenta Opola, bardzo dobry pomysł poszerzenia granic stolicy regionu, który sprawdził się w Rzeszowie, przerodził się niepotrzebnie w bitwę polityczną, w którą wmieszali się przypadkowi politycy, co niestety szkodzi całej sprawie.
- Istota problemu leży w konieczności wzmocnienia stolicy regionu, poradzenia sobie z depopulacją oraz zwiększenia atrakcyjności inwestycyjnej - powtórzył na naszej antenie prezydent.
- To zasługa głodujących, że doszło do mediacji - powiedział w "Poglądach i osądach" Marek Leja, wójt Dąbrowy.
- Mimo wsparcia naszych mieszkańców, szczególnie Sławic, Wrzosek, którzy bardzo często pojawiali się w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu (red. gdzie przez przeszło 2 tygodnie była prowadzona głodówka), nikt z moich mieszkańców na tak drastyczny sposób, czyli głodowy się nie zdecydował. Stąd my nie mamy prawa żądać od tych ludzi, by występowali w imieniu wszystkich czterech gmin - tłumaczył wójt Dąbrowy.
Marek Leja - jak powiedział w porannym komentarzu - nie pogodził się ze stratą sołectw dwóch sołectw: Sławic i Wrzosek oraz części Karczowa na rzecz Opola. Jak dodał, 2 stycznia, czyli dzień po formalnym poszerzeniu granic, w jego gminie nie zmieniło się nic, jeśli chodzi o majątek.
- Wygląda na to, że wszystkie te świetlice, remizy, sieci wodno-kanalizacyjne są ciągle nasze. To dzięki naszej dobrej woli - tych trzech wójtów i burmistrz - tak naprawdę ciągle jest tam życie, tzn. my staramy się umowami użyczać miastu do wykorzystania te budynki, tak by straż miała swoje miejsce i mogła jechać do pożarów, żeby dzieci w Sławicach mogły chodzić do szkoły. Przecież ta szkoła jest ciągle gminy, czyli my ją teraz użyczamy miastu Opole instytucji, która się nazywa szkoła bodajże nr 33 w Opolu w budynku Sławic - tłumaczył wójt Dąbrowy.
Opole, przypomnijmy, zostało od stycznia powiększone o 12 sołectw z 4 sąsiednich gmin.