800 tys. zł dla Krzysztofa Stańki. Finał głośnej sprawy przedsiębiorcy z Turawy
Stańko był oskarżony o produkcję nawet 600 kg amfetaminy miesięcznie. Choć śledczy nie znaleźli u niego nawet grama narkotyków, spędził 27 miesięcy w areszcie. Po 15 latach zakończył batalię z prokuratorem i świadkiem koronnym Maciejem B., który był podstawą oskarżenia. Za wyrządzone krzywdy domagał się 3 milionów złotych. Sąd odwoławczy we Wrocławiu prawomocnie przyznał mu 800 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
- Cieszę się, że mogę mięć to wszystko za sobą - mówi Krzysztof Stańko. - Bardzo się cieszę, że się skończyło. Ja to naprawdę przepłaciłem zdrowiem. Wszyscy lekarze twierdzą, że teraz powinno się wszystko zmienić, bo powinienem się odciąć od tego. Ja w ogóle nie chciałem apelować tylko mój adwokat. Ja chce skończyć z tym raz na zawsze, zapomnieć i zacząć żyć normalnie. Zdrowie nie pozwala mi się denerwować, a ja przeżywam to bardzo osobiście - dodaje Stańko.
Przypomnijmy: zdaniem prokuratury, Krzysztof Stańko w swoim ośrodku w Turawie miał mieć fabrykę amfetaminy. We wrześniu 2003 roku antyterroryści wpadli do jego domu, 13 - letniej córce przyłożyli pistolet do głowy, zabili psa. - Nie chciałbym już nigdy do tego wracać, ale niestety tak się nie da. To siedzi w mojej podświadomości i przy każdej rozmowie to wraca - dodaje Stańko.
W chwili zatrzymania Krzysztof Stańko nie wiedział jak wygląda amfetamina.
Przypomnijmy: zdaniem prokuratury, Krzysztof Stańko w swoim ośrodku w Turawie miał mieć fabrykę amfetaminy. We wrześniu 2003 roku antyterroryści wpadli do jego domu, 13 - letniej córce przyłożyli pistolet do głowy, zabili psa. - Nie chciałbym już nigdy do tego wracać, ale niestety tak się nie da. To siedzi w mojej podświadomości i przy każdej rozmowie to wraca - dodaje Stańko.
W chwili zatrzymania Krzysztof Stańko nie wiedział jak wygląda amfetamina.