"Rozpadła się kabura". Szef nyskiej policji komentuje sprawę interwencji w Głuchołazach
Prokuratura Rejonowa w Prudniku prowadzi śledztwo, a KWP w Opolu postępowanie wyjaśniające w sprawie interwencji policji w Głuchołazach (20.08), kiedy to funkcjonariuszowi z głuchołaskiego komisariatu wypadła broń. - Z ustaleń wynika, że nastąpiło to wskutek rozpadnięcia się kabury – mówi komendant KPP w Nysie kom. Piotr Smoleń.
- Na jednym z podwórek doszło do brutalnej walki pomiędzy członkami zamieszkujących tam rodzin. Wezwani na miejsce funkcjonariusze z komisariatu policji w Głuchołazach podjęli działania w celu rozłączenia walczących stron. W pewnym momencie agresja uczestników tego zajścia skierowała się w stronę policjantów. W trakcie szarpaniny doszło do uszkodzenia kabury, w której znajdowała się broń jednego z policjantów. Kabura ta rozpadła się, broń wypadła, niemniej jednak była jeszcze dodatkowo zabezpieczona stalową linką, tzw. smyczą przypiętą do pasa policjanta. Funkcjonariusz podjął bezpośrednie działania zmierzające do zabezpieczenia broni - mówi komendant.
Smoleń dodaje, że nie dopatruje się w całej tej sytuacji winy policjanta, nie przesądzając wyników prowadzonych postępowań – prokuratorskiego śledztwa, a także wewnętrznych ustaleń Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu.
- Sprawa na początku była nieoczywista, wyjaśnialiśmy wiele wątków, nie znaliśmy też dokładnych okoliczności, w jaki sposób broń opuściła kaburę. Poza tym jest tam wielu świadków, nie chcieliśmy sugerować zeznań – mówi komendant.
Policjant, który brał udział w interwencji jest funkcjonariuszem zatrudnionym w komisariacie w Głuchołazach. Ma kilkuletni staż pracy, doznał pewnych obrażeń i obecnie przebywa na zwolnieniu chorobowym.
Dodajmy, że agresywny głuchołazianin, który był powstrzymywany przez policjanta podczas interwencji, kilka dni później usiłował popełnić samobójstwo.