PIP stwierdził nieprawidłowości przy usuwaniu awarii wodociągu w Brzegu
Głęboki wykop był w nieodpowiedni sposób zabezpieczony – to wstępna ocena przyczyn wypadku, do którego doszło w nocy z środy na czwartek na skrzyżowaniu ulic Chocimskiej i Poprzecznej. Dwie osoby zostały ranne, w tym jedna ciężko. Prace przy usuwaniu awarii wodociągowej mogły skończyć się tragicznie. Zasypanych robotników szybko wydobyto z blisko trzymetrowego wykopu.
Wacław Bojnowski z Państwowej Inspekcji Pracy w Opolu, który wyjaśnia przyczyny tej tragedii, mówi, że pracownicy, którzy zostali ranni oraz kierownik budowy to doświadczone osoby z kilkunastoletnim stażem.
- Wszystko wskazuje na to, że zgubił ich pośpiech, stąd brak wymaganych zabezpieczeń – dodaje. - Takie metalowe rozpory, szalunki są w posiadaniu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, tylko po prostu to zlekceważono. Wszyscy dookoła wiedzieli, jak to powinno być zrobione, ale niestety pośpiech był złym doradcą. Robotnicy chcieli to zrobić szybko, ponieważ dokonali wykopu na ruchliwej trasie.
Inspektor opolskiego PIP-u podkreśla, że pracownicy, którzy zostali zasypani, mogą mówić o dużym szczęściu.
- Ziemia osunęła się od dołu, a nie od góry. Gdyby było na odwrót, to ciężka ziemia i kamienie mogłyby doprowadzić do śmierci pracowników. Z dołu ziemia była bardzo piaszczysta, dzięki temu rannych można było szybko wydobyć. Ponadto ten piasek nie miał takiego nacisku, jak ziemia z górnej części nasypu.
Bojnowski dodaje, że dochodzenie Państwowej Inspekcji Pracy nadal trwa. Wypadek wyjaśnia również specjalna komisja powołana przez władze Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Brzegu. Prezes Artur Stecuła na naszej antenie zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec pracowników nadzorujących usuwanie awarii wodociągowej.
Najbardziej poszkodowany robotnik nadal przebywa w szpitalu.
- Wszystko wskazuje na to, że zgubił ich pośpiech, stąd brak wymaganych zabezpieczeń – dodaje. - Takie metalowe rozpory, szalunki są w posiadaniu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, tylko po prostu to zlekceważono. Wszyscy dookoła wiedzieli, jak to powinno być zrobione, ale niestety pośpiech był złym doradcą. Robotnicy chcieli to zrobić szybko, ponieważ dokonali wykopu na ruchliwej trasie.
Inspektor opolskiego PIP-u podkreśla, że pracownicy, którzy zostali zasypani, mogą mówić o dużym szczęściu.
- Ziemia osunęła się od dołu, a nie od góry. Gdyby było na odwrót, to ciężka ziemia i kamienie mogłyby doprowadzić do śmierci pracowników. Z dołu ziemia była bardzo piaszczysta, dzięki temu rannych można było szybko wydobyć. Ponadto ten piasek nie miał takiego nacisku, jak ziemia z górnej części nasypu.
Bojnowski dodaje, że dochodzenie Państwowej Inspekcji Pracy nadal trwa. Wypadek wyjaśnia również specjalna komisja powołana przez władze Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Brzegu. Prezes Artur Stecuła na naszej antenie zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji wobec pracowników nadzorujących usuwanie awarii wodociągowej.
Najbardziej poszkodowany robotnik nadal przebywa w szpitalu.