Dyrektor opolskiego ogrodu zoologicznego zapewnia, że odwiedzający placówkę są bezpieczni
– Goście odwiedzający opolski ogród zoologiczny powinni czuć się bezpiecznie, dochowane są wszelkie procedury związane z zabezpieczeniem i monitoringiem klatek, zwłaszcza tych zwierząt groźnych, drapieżnych – mówił w porannej rozmowie „W cztery oczy” Lesław Sobieraj, dyrektor opolskiego ZOO. A mówił to w kontekście niedawnej ucieczki rysia, który przeskoczył ogrodzenie i dłuższą chwilę cieszył się wolnością.
– Pracownik codziennie sprawdza czy ogrodzenie wybiegu, np. pumy, jaguara czy irbisa, jest w dobrym stanie. Codziennie jest prowadzona specjalna dokumentacja, również po to, abyśmy my mogli kontrolować czy pracownicy wykonują te czynności kontrolne. Nie muszę mówić, że gdyby wyszedł jaguar czy inny duży drapieżnik, nasze postępowanie byłoby pewnie dużo bardziej rygorystyczne, również z użyciem ostrej broni, którą posiadamy w ogrodzie zoologicznym. Wtedy bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze – wyjaśnia dyrektor Sobieraj.
Rozpoczęły się wakacje, czas urlopów, wyjazdów, wycieczek, spotkań z naturą. Może się zdarzyć, że czasem te spotkania z naturą będą bliższe niżbyśmy sobie tego życzyli – mowa np. o dzikich zwierzętach, które można napotkać w lesie czy na górskich polanach. Jak się wtedy zachować, co jest bezpieczne, a co zwierzę może uznać za prowokację do ataku? O tym w „Poglądach i Osądach” mówił Marek Wisła, weterynarz z Prudnika.
– Możemy spotkać niedźwiedzia brunatnego, w Bieszczadach i w Tatrach tych osobników jest kilkudziesiąt. Jeżeli do takiego spotkania dojdzie, powoli, delikatnie i cicho wycofujemy się. Ucieczka jest prowokacją dla drapieżnika do ataku, dlatego lepiej położyć się na ziemi i zasłonić głowę rękami, a niedźwiedź nas nie ruszy, nie ma takiej możliwości – wyjaśnia gość Radia Opole.
Jak przekonywał dziś na naszej antenie dyrektor placówki Lesław Sobieraj, ryś, który uciekł kilka dni temu z opolskiego ZOO krótko cieszył się swobodą i czuł się na wolności nieswojo.
– On poza wybiegiem wydawał się bardzo zagubiony. Co prawda opuścił ogród zoologiczny, ale nie oddalił się znacznie od swojego wybiegu. Prawdopodobnie przestraszył się wolności. On, jako zwierzę urodzone w ZOO, specjalnie nie poradziłby sobie w naturze – podsumowuje gość porannej rozmowy Radia Opole.
Dyrektor opolskiego ZOO zapewnił, że wybiegi zwierząt niebezpiecznych są stale monitorowane i codzienne sprawdzane osobiście przez pracowników ogrodu zoologicznego.
Rozpoczęły się wakacje, czas urlopów, wyjazdów, wycieczek, spotkań z naturą. Może się zdarzyć, że czasem te spotkania z naturą będą bliższe niżbyśmy sobie tego życzyli – mowa np. o dzikich zwierzętach, które można napotkać w lesie czy na górskich polanach. Jak się wtedy zachować, co jest bezpieczne, a co zwierzę może uznać za prowokację do ataku? O tym w „Poglądach i Osądach” mówił Marek Wisła, weterynarz z Prudnika.
– Możemy spotkać niedźwiedzia brunatnego, w Bieszczadach i w Tatrach tych osobników jest kilkudziesiąt. Jeżeli do takiego spotkania dojdzie, powoli, delikatnie i cicho wycofujemy się. Ucieczka jest prowokacją dla drapieżnika do ataku, dlatego lepiej położyć się na ziemi i zasłonić głowę rękami, a niedźwiedź nas nie ruszy, nie ma takiej możliwości – wyjaśnia gość Radia Opole.
Jak przekonywał dziś na naszej antenie dyrektor placówki Lesław Sobieraj, ryś, który uciekł kilka dni temu z opolskiego ZOO krótko cieszył się swobodą i czuł się na wolności nieswojo.
– On poza wybiegiem wydawał się bardzo zagubiony. Co prawda opuścił ogród zoologiczny, ale nie oddalił się znacznie od swojego wybiegu. Prawdopodobnie przestraszył się wolności. On, jako zwierzę urodzone w ZOO, specjalnie nie poradziłby sobie w naturze – podsumowuje gość porannej rozmowy Radia Opole.
Dyrektor opolskiego ZOO zapewnił, że wybiegi zwierząt niebezpiecznych są stale monitorowane i codzienne sprawdzane osobiście przez pracowników ogrodu zoologicznego.